Koronawirus na dużą skalę zaatakował we Włoszech wywołują panikę w północnych regionach kraju. Władze zamknęły niektóre miasta. Wśród nich jest Codigno, w którym przebywa Polak Anna Janina Kloza. Kobieta w mediach społecznościowych relacjonowała sytuację w odciętym mieście. Zgodziła się również na rozmowę z niektórymi mediami.
Codogno to jedno z pierwszych miast, gdzie pojawił się koronawirus. „W niedzielę panika narasta, otwarty był jeden supermarket, nie możemy nigdzie wyjechać ani stąd uciec.” – pisała na Facebooku, cytowana przez „Super Express”. „W czwartek w nocy na Izbę Przyjęć naszego szpitala zgłasza się 38-letni chłopak z wysoką temperaturą i niemożliwością oddychania. […] Okazuje się, że jest zakażony koronawirusem! Zdrowy, młody, sportowiec – biegał, grał w piłkę.” – opisuje pani Anna.
Czytaj także: Koronawirus w Bielsku-Białej? Objawy u kobiety po przylocie z Włoch
Polka dodała, że w sobotę potwierdziła się informacja, że mężczyzna zaraził kilka osób. „W tym swoją żonę w ciąży, która leży w szpitalu w Mediolanie, kolegów z grupy biegaczy i dwóch starszych panów z baru w Castiglione.” – opisuje. Od niedzieli mieszkańcy mają zakaz opuszczania swoich miejsc zamieszkania.
Kobieta przyznała, że koronawirus praktycznie sparaliżował funkcjonowanie miasta. „Mamy zapas jedzenia i zalecane jest przebywanie w domu.” – napisała. „Wszystkie instytucje publiczne, szkoły, banki, apteki, szpital pozostaną zamknięte! […] Wykupują jedzenie, praktycznie wszystko…” – dodaje.
Swój wpis Polka kończy dramatyczną prośbą do osób czytających jej relację. „Módlcie się za nas, bo nawet maseczek nie możecie wysłać. Poczta nie działa a przesyłki nie zostaną wpuszczone…” – czytamy. Kobieta we Włoszech uczy języka polskiego.
Źr. se.pl