W mediach społecznościowych furorę zrobiło nagranie zarejestrowane przez panią Annę, która przebywała w izolatce, bo podejrzewano u niej koronawirus. Kobieta narzekała na procedury i wskazywała, że czekała aż 88 godzin na wyniki badań. Ministerstwo Zdrowia zareagowało na historię młodej kobiety i zapewnia, że „pilnie wyjaśni sprawę”.
Pani Anna trafiła do szpitala w Krotoszynie z objawami wskazującymi na koronawirus. Miała wysoką gorączkę, kaszel, trudności z oddychaniem, ból mięśni. Choć powinna trafić na oddział zakaźny, pozostała w placówce w Krotoszynie. Na nagraniu opisała, jak z jej perspektywy wyglądały procedury diagnozowania choroby. W jej opowieści aż roi się od absurdów. Nagranie i więcej na ten temat TUTAJ.
Pół godziny po opublikowaniu przez nią nagrania, Anna Morawska zamieściła na Facebooku informację, że po 88 godzinach od pobrania wymazu przyszedł wynik z Warszawy – u kobiety nie stwierdzono SARS-CoV-2. „Koronawirus nas nie wykończy. Wykończą nas 82 godziny czekania na wynik. Tak rewelacyjnie jesteśmy przygotowani.” – zakończyła swoją relację Anna Morawska.
W rozmowie z Radiem Zet sprawę skomentował rzecznik ministra zdrowia, Wojciech Andrusiewicz. „Procedury dla wszystkich placówek ochrony zdrowia w zakresie postępowania z osobami, które mogą być zarażone koronawirusem, są i precyzyjne i identyczne.” – wyjaśniał rzecznik.
Czytaj także: Stan Waszyngton wprowadza stan wyjątkowy! Powód? Koronawirus
„Każdy podmiot w kraju je otrzymał i każdy ma obowiązek stosować. Jeżeli doszło do takiej sytuacji, o jakiej słyszymy w filmie to jest to niedopuszczalne.” – powiedział Andrusiewicz. Zapewnił, że jeśli doszło do złamania procedur, to ministerstwo będzie wyciągać konsekwencje.
Źr. radiozet.pl