Marszałek Elżbieta Witek ogłosiła dzisiaj termin wyborów prezydenckich. Odbędą się one jeszcze w tym miesiącu, a dokładnie 28 czerwca. Oznacza to, że Rafał Trzaskowski, jako nowy kandydat, ma zaledwie 7 dni na zebranie 100 tys. podpisów pod swoją kandydaturą. Szykuje też dodatkowe utrudnienie w postaci nowych kart.
Zgodnie z kalendarzem wyborczym, Trzaskowski ma zaledwie 7 dni na dopełnienie wszystkich formalności, bo ostateczny termin zgłoszenia mija 10 maja. Oznacza to, że w tym terminie sztab kandydata musi dostarczyć 100 tys. podpisów, choć z reguły dostarcza się ich więcej, na wypadek, gdyby część nie została uwzględniona.
Od wielu dni pojawiały się doniesienia o nielegalnej zbiórce podpisów pod kandydaturą Trzaskowskiego, choć wybory nie były jeszcze ogłoszone. Jak się okazuje, nawet jeśli działacze PO zbierali podpisy, to na nic się one nie przydadzą. Państwowa Komisja Wyborcza dziś ma opublikować nowy wzór kart do zbierania podpisów dla nowych kandydatów – ujawnił dziennikarz RMF FM Patryk Michalski.
Trzaskowski nie krył zaskoczenia. „Zupełnie tego nie rozumiem, bo wzór karty wyborczej jest określony przez ustawę. Wzory zostały już rozesłane po całej Polsce, bo to można było zrobić i teraz zbieramy podpisy” – mówił kandydat na prezydenta. Obawia się, że z powodu zmiany wzoru kart, podpisy zebrane dzisiaj mogą być nieważne.
„Nie rozumiem postępowania rządu, który przez kruczki prawne chce utrudnić przeprowadzenie naprawdę wolnych, demokratycznych wyborów” – stwierdził Trzaskowski. „7 dni na zebranie podpisów nam absolutnie wystarczy, chociaż w historii wolnej Polski tak krótkiego czasu jeszcze nie było” – dodał.
Czytaj także: Znamy termin wyborów prezydenckich! Kiedy pierwsza i druga tura?
Źr. rmf24.pl