W sobotnim konkursie w Zakopanem Andrzej Stękała zanotował najlepszy swój wynik w życiu, bo zajął drugie miejsce w zawodach Pucharu Świata. Tymczasem w niedzielę sytuacja dramatycznie się odwróciła, bo polskiego skoczka… zdyskwalifikowano. Komentujący sprawę Adam Małysz tłumaczy, że chodziło o narty.
Niedzielny konkurs zapowiadał się dla Polaka nieźle. Po skoku na 131,5 metra Andrzej Stękała długo zajmował piątą lokatę. Tuż przed skokami czołówki, pojawiła się fatalna wiadomość. Polski skoczek został zdyskwalifikowany i nie podejdzie do drugiej serii.
Czytaj także: Zakopane. Ataki na policję, bijatyki, alkohol. Policja nie dawała rady
Jak się okazuje Andrzej Stękała założył narty, które miały nieprawidłową wagę. „Jeśli chodzi o narty, to wiadomo, że waga.” – komentował w TVP Sport Adam Małysz. „Jak Andrzej rano wstał, mówił, że ma dobrą, ale jednak była zbyt mała. Nigdy bym wówczas nie przypuszczał, że akurat jego to dotknie. Mówi się niestety, trzeba się pilnować” – dodał.
W rozmowie z TVP Sport sprawę komentował również prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner. „Takie rzeczy się zdarzają, to zostanie poddane analizie po konkursie. Czasem dochodzi do sytuacji, że któreś z parametrów są nieakceptowalne względem regulaminu” – mówił.
Nie było niespodzianki, bo niedzielny konkurs w Zakopanem wygrał Norweg Halvor Egner Granerud. Z Polaków najlepszą lokatę zajął Dawid Kubacki, który był 6. Jeszcze gorzej wypadł Piotr Żyła, który po pierwszej serii zajmował 33 miejsce i drugą serię oglądał z trybun. Poza Kubackim punkty zdobyli jeszcze tylko 19. Klemens Murańka i 23. Kamil Stoch.
Źr. TVP Sport