Podczas debaty kandydatów na prezydenta Rzeszowa na antenie Radia ZET doszło do skandalicznej decyzji prowadzącego. Andrzej Stankiewicz oświadczył, że Grzegorz Braun z Konfederacji zostaje wykluczony z debaty.
W przyszłą niedzielę 13 czerwca odbędą się przedterminowe wybory na prezydenta Rzeszowa. Na antenie Radia ZET odbyła się debata kandatów. Gośćmi Andrzeja Stankiewicza byli Ewa Leniart (PiS), Konrad Fijołek (bezpartyjny kandydat z poparciem Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, Koalicji Polskiej i Polski 2050 Szymona Hołowni), oraz Grzegorz Braun (Konfederacja) i Marcin Warchoł (były polityk Solidarnej Polski).
Czytaj także: Sondaż przed wyborami w Rzeszowie. Zaskakujący wynik Brauna
Gdy prowadzący zapytał kandydatów, kto z nich zgodziłby się na zorganizowanie parady równości w Rzeszowie, zaczęło się robić gorąco. Braun jednoznacznie stwierdził, że jest przeciwny marszom LGBT zarówno w Rzeszowie, jak i w każdym innym miejscu Polski. „Nie popieram dewiacji” – stwierdził polityk Konfederacji. Stankiewiczowi się to nie spodobało, bo zaczął pouczać posła. „Proszę nie używać słów uznanych za agresywne. Chcemy, by ta debata była spokojna i nie obrażała nikogo” – powiedział.
Prowadzący udzielił też politykowi pierwszego ostrzeżenia. Wyjaśnił, że w przypadku otrzymania drugiego ostrzeżenia, Braun zostanie wkluczony z debaty. Jak się okazało, niedługo później do tego właśnie doszło.
Braun wyrzucony z debaty
Drugie ostrzeżenie Barun otrzymał za słowa o ministrze Adamie Niedzielskim. Słowa te padł w części programu, podczas której kandydaci zadawali sobie wzajemnie pytania. Poseł Konfederacji zwrócił się do Ewy Leniart, kandydatki Prawa i Sprawiedliwości. „Kiedy przyjdzie jesień, a może szybciej i szkolony psychopata Niedzielski ogłosi kolejną falę pandemii…” – zaczął polityk.
W tym momencie przerwał mu Stankiewicz. „Nie, nie, panie pośle. To jest ten moment, o którym mówiłem. Nie pozwolę, żeby używać takich sformułowań w moim programie. Bardzo dziękuję panu za udział, ostrzegałem pana, że nie będę tolerował języka nienawiści” – stwierdził. Braun starał się bronić mówiąc, że dziennikarz „sam wystawia sobie świadectwo”. Po chwili zniknął z ekranu. Dało się jeszcze słyszeć słowa posła, że „publiczność to słyszy”.
Czytaj także: Lem o Tokarczuk: „Obraziła mój rozum”. W sieci krąży cytat pisarza
„Rzeczywiście, publiczność to słyszy. Biorę odpowiedzialność na siebie. Podobnie jak pan za słowa, które pan powiedział o dewiantach, a teraz o ministrze Niedzielskim, więc dziękujemy panu za udział w debacie, kontynuujemy debatę bez pana Grzegorza Brauna” – odparł na to Stankiewicz.
Źr. onet; radio zet; dorzeczy.pl