Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta opublikował wpis dotyczący sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Odniósł się w nim do postawy Mai Ostaszewskiej, która w ostatnim czasie pojechała na wschód Polski, by wspomóc migrantów.
Maja Ostaszewska wraz z bliskimi przyjaciółmi pojechała na granicę polsko-białoruską, by wspomóc zgromadzonych tam migrantów. Na zdjęciach opublikowanych w mediach społecznościowych pokazała zdjęcia pokazujące, jak pakuje dary i produkty pierwszej potrzeby. Jej postawa spotkała się z wieloma skrajnymi reakcjami.
Stanowczo odniósł się do niej między innymi wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. W swoim wpisie zamieszczonym na Facebooku poinformował, że sytuacja na granicy jest coraz trudniejsza. „Sytuacja na granicy jest coraz bardziej napięta. Jak informuje Straż Graniczna w nocy w okolicy Czeremchy już nie migranci, ale bezpośrednio białoruskie służby niszczyły ogrodzenie. W stronę polskich funkcjonariuszy kierowano wiązki lasera i światła stroboskopowego. Co więcej, białoruskie służby wyposażyły grupę migrantów, która miała przejść przez utworzoną wyrwę w gaz łzawiący, którego migranci użyli przeciw Polakom” – napisał.
Zdaniem wiceministra, postawa aktorki pomaga jedynie rosyjskiej propagandzie. „Tymczasem w Polsce pożyteczni idioci pokroju Mai Ostaszewskiej organizują łzawe konferencje, które pomagają rosyjskiej propagandzie w kreowaniu w skali międzynarodowej Polski jako winnej kryzysu. Winnej, bo broni swojej granicy i nie wpuszcza migrantów. W sytuacji, gdy to na Kremlu powstał plan użycia migrantów jako broni w nowego rodzaju wojnie hybrydowej” – napisał. „Nasze służby nieustannie potrzebują naszego wsparcia, by wierzyli, że celebryctwo w tej sprawie stanowi margines” – dodał.
Czytaj także: Morawiecki zobaczył materiał TV o sytuacji na granicy. „Włosy stanęły mi dęba”
Żr.: Facebook/Sebastian Kaleta