Nadal nie milkną echa zdarzenia drogowego, w którym uczestniczył Jerzy Stuhr. Znany aktor wsiadł za kierownicę po alkoholu i samochodem trącił rowerzystę. W mediach zawrzało. Teraz aktor postanowił przerwać milczenie i udzielił krótkiego wywiadu „Faktowi”.
Przedstawiciele krakowskiej policji ustalili przebieg zdarzeń. „75-letni kierowca lexusa podczas jazdy trącił w rękę 44-letniego motocyklistę. Poszkodowany doznał lekkich obrażeń, ale wyraził chęć zabrania go do szpitala. Policja wykonała badanie alkomatem, które dało wynik 0,7 promila alkoholu we krwi u 75-latka. Kierowcy auta zatrzymano prawo jazdy, nie spędził nocy na dołku” – mówił mł. asp. Bartosz Izdebski z KWP w Krakowie w rozmowie z „Faktem”.
W końcu milczenie przerwał również sam najbardziej zainteresowany. „Ja jestem dobrej myśli, bo nikomu nic nie zrobiłem” – twierdzi Stuhr w rozmowie z „Faktem”.
Przyznał jednak, że faktycznie wsiadł za kierownicę po tym, jak wcześniej spożywał alkohol. „To prawda. Parę kieliszków wina więcej…” – powiedział Stuhr. Aktor twierdzi, że spieszył się na spotkanie, o którym zapomniał. „Nagle okazało się, że dziennikarz, z którym wydawało mi się, że jestem umówiony następnego dnia, czeka na mnie wtedy i tyle” – ujawnił.
Stuhr usłyszał też pytanie, czy nie „tęskni za prowadzeniem auta”. „Na razie nie, bo siedzę w domu i nic nie robię. A za chwilę wyjadę do Włoch na festiwal, gdzie jest pokazywany mój film” – odparł.
Czytaj także: Kobra królewska uciekła z zoo. Może zabić człowieka w 15 minut!
Źr. fakt.pl