Załoga statku płynącego na pełnym morzu w Tajlandii przecierała oczy ze zdumienia, gdy w wodzie ujrzeli dryfującą lodówkę. Ich zdziwienie stało się jeszcze większe, gdy okazało się, że był w niej żywy człowiek. Pewien rybak uratował się w ten sposób przed utonięciem.
Anat Massoyot z tajlandzkiej wyspy Koh Lao Hang wybrał się w niedzielę na połów ryb. Pogoda dopisywała, więc zapowiadał się udany połów i nic nie zapowiadało dramatu, jaki niebawem miał się rozegrać.
W pewnym momencie pogoda uległa pogorszeniu. Co gorsza, wezbrała duża fala, która uderzyła w łódź rybacką. Uderzenie okazało się na tyle silne, że jednostka doznała uszkodzeń i zaczęła nabierać wody. 33-letni rybak zaczął szybko myśleć, w jaki sposób uratować swoje życie.
Czytaj także: Tego grzyba zrywać nie wolno. Można dostać nawet 5 tysięcy złotych kary!
Na szczęście nie wpadł w panikę. Postanowił wykorzystać pokładową lodówkę, która na co dzień służyła do przechowywania ryb. Mężczyzna wyrzucił ją za burtę i postanowił użyć jej w charakterze tratwy. Na szczęście urządzenie nie utonęło, tylko utrzymywało się na powierzchni.
Rybak dryfował w niej sześć godzin modląc się o ratunek, aż w końcu wyłowiła go załoga przepływającego obok statku. 33-latek został bezpiecznie odtransportowany na ląd i wrócił do swojej wioski. Jednak to nie koniec problemów, bo łódź była jedynym źródłem utrzymania dla jego rodziny. Lokalna społeczność nie pozostawiła go jednak bez pomocy i zorganizowano zbiórkę funduszy na nowy kuter dla młodego rybaka.
Źr. Polsat News