Książę Harry wydał niedawno autobiografię, w której opisał wiele kontrowersyjnych spraw. Przyznał się m.in. do zabijania talibów, gdy był na misji w Afganistanie. Teraz z tego powodu władze Iranu oskarżyły go o popełnienie zbrodni wojennej.
Książę Harry przyznał w książce, że w trakcie misji w Afganistanie zabił 25 talibów. „To nie była statystyka, która napełniała mnie dumą. Ale też mnie nie zawstydziła. Kiedy byłem pogrążony w ogniu i zamieszaniu walki, nie myślałem o tych 25 osobach jako o ludziach. Byli pionkami usuniętymi z szachownicy. Złymi ludźmi wyeliminowanymi zanim zabili dobrych ludzi” – napisał.
Nawet część brytyjskich wojskowych nie kryje oburzenia. „W ciągu 35 lat służby, nigdy nie słyszałem, by jakikolwiek kolega mówił o swoim 'wyniku'” – skomentował emerytowany oficer Królewskiej Marynarki admirał Chris Parry. „To jest tak pozbawione taktu, to taki brak szacunku, dla osób, które zostały zabite” – stwierdził w rozmowie ze Sky News.
Czytaj także: Putin myślał, że jest z nimi dogadany. Iran postawił się Rosji
Sprawa wywołała też międzynarodowe reperkusje. „Zachodnia okupacja Afganistanu to straszny czas w historii ludzkości, a komentarze księcia Harry’ego to część traumy, której Afgańczycy doświadczyli z rąk okupantów” – stwierdził rzecznik afgańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Abdul Qahar Balkhi.
Do sprawy odniósł się też Iran, w którym niedawno przeprowadzono egzekucję na posiadającym podwójne obywatelstwo byłym ministrze obrony. Londyn nazwał ten czyn barbarzyństwem. W reakcji na te słowa szef dyplomacji Iranu wytknął władzom brytyjskim, że krytykują Teheran, a „przymykają oko na zbrodnie wojenne dokonane ręką członka rodziny królewskiej”. Chodzi oczywiście o Harry’ego.
Źr. RMF FM