Ula, uczestniczka programu „Sanatorium Miłości”, podzieliła się swoimi traumatycznymi doświadczeniami z przeszłości. Zrobiła to przed kamerami.
Program „Sanatorium Miłości” emitowany na antenie TVP od dłuższego czasu budzi zainteresowanie widzów. Historie seniorów, którzy występują w produkcji, są niezwykle przejmujące.
Właśnie taką opowieścią, przed kamerami, postanowiła podzielić się jedna z uczestniczek. Ula, bo o niej mowa, wyznała straszną prawdę o swojej przeszłości. Kobieta przyznała, że jej dom rodzinny nie był wzorcowy. Dochodziło tam do wielu dramatycznych sytuacji.
Ula z „Sanatorium Miłości” przyznała, że niejednokrotnie musiała rozdzielać swoich rodziców i bronić mamy, która była atakowana przez agresywnego ojca. – Dom rodzinny był przemocowy, stawałam między mamą a tatą, bo był we mnie bunt, żeby nie podnosił ręki. I wtedy ja obrywałam. Ta niepewność stąd się wzięła – powiedziała kobieta.
Ula z „Sanatorium Miłości” szczerze o traumatycznej przeszłości
Ula przyznała również, iż nie po jej myśli ułożyło się małżeństwo. – Trafiłam na takiego mężczyznę, gdzie postrzegał mnie i innych ludzi przez pryzmat zasobności portfela. Nie miałam nic do powiedzenia, bo nic nie posiadałam. Tak się zbuntowałam w wieku 40 lat – powiedziała uczestniczka.
Seniorka ujawniła także, iż niedługo później zaczęła zmagać się z dużymi problemami zdrowotnymi. Zachorowała na raka szyjki macicy. Stwierdziła, że nie chciała nikomu o tym mówić, dlatego długo kryła to przed światem.
Obecnie Ula pozostaje w dobrych relacjach ze Zdzisławem, innym uczestnikiem „Sanatorium Miłości”. Kobieta przyznaje, że dobrze czuje się w jego towarzystwie. – To jest miłe i nie chcę, żeby się skończyło. Dla mnie to jest ideał mężczyzny – powiedziała.