Do dramatycznego zdarzenia doszło w miejscowości Tomice nieopodal Góry Kalwarii pod Warszawą. Kierowca BMW roztrzaskał swój pojazd i uciekł. Później nadeszły straszne informacje.
– Poniedziałkowy spokój został przerwany trzaskiem i hukiem. Mieszkańcy Tomic, malutkiej miejscowości pod Górą Kalwarią, zastanawiali się, co się stało! – podaje Super Express.
Okazało się, że huk był związany z wypadkiem drogowym, do którego kilkanaście metrów od domostw ludzi. Na miejscu w słup uderzył samochód osobowy marki BMW.
– Zgłoszenie wpłynęło do nas o godzinie 6:50. Na DK 79 w Tomicach, pojazd osobowy zjechał na pobocze, uderzył w słup, przewracając go. Zatrzymał się na poboczu – powiedział w rozmowie z SE Łukasz Darmofalski z piaseczyńskiej straży pożarnej.
Rozwalił BMW. Był pijany
Okazuje się, że samochodem podróżował pięć osób. Trzy z nich zostały ranne i przewieziono je do szpitala. Do wypadku doszło prawdopodobnie podczas manewru wyprzedzania. Auto wpadło w poślizg i skończyło na latarni.
Kierowca, który prowadził pojazd był kompletnie pijany. Początkowo uciekł z miejsca zdarzenia, jednak udało się go zatrzymać. Za to, co się wydarzyło odpowie przed sądem.
Niestety, niedługo po godzinie 12 napłynęły tragiczne wieści. Okazało się bowiem, że jedna z osób, która została ranna w wypadku nie przeżyła. To 20-letni mężczyzna, który niestety zmarł.