Nowe informacje ws. katowanego 8-letniego Kamilka, który w wyniku odniesionych obrażeń niestety zmarł. Podaje je „Gazeta Krakowska”.
Cała Polska śledziła walkę o zdrowie i życie 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Chłopiec był od dłuższego czasu katowany przez swojego ojczyma Dawida B. Mężczyzna przypalał dziecko papierosami, polewał je także wrzątkiem. W efekcie Kamilek, w bardzo ciężkim stanie, trafił do szpitala w Katowicach.
W poniedziałek 8 maja media obiegła szokująca informacja, że chłopiec zmarł. Potwierdził ją szpital, którego przedstawiciele zamieścili wpis w mediach społecznościowych. Podkreślili jednocześnie, że Kamilek nie cierpiał, ponieważ znajdował się w stanie śpiączki farmakologicznej.
Teraz nowe informacje ws. dramatycznej sytuacji dziecka podaje „Gazeta Krakowska”. Jej dziennikarze przytaczają także incydent z udziałem chłopca na przystanku autobusowym.
Nowe informacje ws. zakatowanego Kamilka. Incydent na przystanku łamie serce
„Gazeta Krakowska” podaje, że kiedy rodzina Kamilka mieszkała w Olkuszu niejednokrotnie interweniowała tam policja. Dziennikarze przytaczają m.in. pewien incydent, który zwyczajnie łamie serce.
Chłopiec uciekał z domu i – jak podaje gazeta – „wracał sam, ale nie zawsze”. Do przykrego incydentu doszło w listopadzie 2022 roku, gdy chłopiec został odnaleziony na przystanku autobusowym. „W samej piżamce, był wychłodzony, trafił do szpitala” – podaje „Gazeta Krakowska”.
1 marca Kamilek poszedł do szkoły w Częstochowie. Pracownik MOPS – instytucji, która obserwowała rodzinę – ostatni raz widział się z matką chłopca 29 marca. Chłopiec był wówczas w szkole. Najpewniej tego dnia, popołudniu lub wieczorem, doszło do tragedii. 3 kwietnia chłopiec trafił do szpitala, a 8 maja zmarł.