Nowe informacje ws. tragedii w Częstochowie. Katowany przez ojczyma Kamilek zmarł. Teraz głos zabrali sąsiedzi rodziny, w której dochodziło do bestialskich aktów przemocy.
8-letni Kamilek, ku rozpaczy całej Polski, niestety zmarł. Chłopiec od 3 kwietnia przebywał w szpitalu w Katowicach, gdzie zespół lekarzy walczył o jego życie. Wcześniej dziecko było katowane przez swojego ojczyma, m.in. przypalane papierosami, polewane wrzątkiem i bite.
Dawid B., bo tak nazywa się oprawca chłopca, przebywa obecnie w zakładzie karnym. Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, oznajmił 8 maja, że będzie wnioskował o zmianę kwalifikacji czynu, którego dopuścił się ojczym Kamilka. – Nie ma słów, które oddadzą ogrom tragedii 8-letniego Kamilka z Częstochowy. Nie ma też w Polsce adekwatnej kary za tę potworną zbrodnię. Poleciłem zmianę oceny zarzucanego sprawcy czynu, z usiłowania zabójstwa na zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem – napisał na Facebooku.
Teraz głos w tej dramatycznej sprawie zabrali sąsiedzi rodziny, w której dochodziło do bestialskich aktów przemocy wobec 8-letniego dziecka. Jeden z nich ujawnił, dlaczego, w jego ocenie, Dawid B. uwziął się na swojego pasierba.
Sąsiedzi przerywają milczenie. To dlatego Dawid B. uwziął na Kamilka?
– Podobno była sprawa, mieli im dzieci odebrać za niedopilnowanie. Dlatego Dawid uwziął się na Kamila. On swoje dzieci kochał i szanował, a resztę traktował, jakby miał nimi zamiatać. Nie miał do nich uczuć, nie związał się z nimi, takie popychadła to były dla niego, a Kamilowi obrywało się za te ucieczki (chłopiec bez pozwolenia opiekunów wymykał się na podwórko – przyp. red.) – powiedział jeden z sąsiadów rodziny w rozmowie z TVN24.
Sąsiedzi wspominają również zachowanie matki dzieci, które dalece odbiegało od obowiązujących standardów. Mieszkańcy twierdzą, że kobieta nie mówiła do dzieci normalnie, lecz „jakby szczekała”.
– A matka nigdy nie mówiła do nich normalnie. Jakby szczekała: „Chodź tu! Nie chodź! Nie rób! Uh! Uh!”. Idąc do sklepu, spojrzałam kiedyś przez ich okna. Obrazek jak z wysypiska śmieci. Stosy łachów. Okna brudne. Dwie kobiety w domu i taki bałagan. O gotowaniu chyba nie miały pojęcia. Codziennie w porze obiadu podjeżdżał catering z dobrej restauracji. Więc były jakoś odżywiane te dzieci. Pomyślałam: nie jest im chyba tak źle – powiedziała jedna z sąsiadek.