Kuratorium Oświaty w Katowicach przekazało informacje ws. 8-letniego Kamilka, który zmarł w wyniku odniesionych obrażeń. Wskazano sytuację, która wzbudziła niepokój wychowawców chłopca.
Okazuje się, że w częstochowskiej szkole, do której uczęszczał Kamilek doszło do niepokojącej sytuacji z udziałem chłopca. To właśnie ona zwróciła uwagę, że dziecko może mieć problemy w domu.
Kuratorium podaje, że zdarzenie miało miejsce 8 marca. Chłopiec pojawił się bowiem w częstochowskiej szkole z rozciętą dolną wargą, śladami zasinień na rączkach i policzku. Sygnalizował także, że boli go prawa ręka.
– Wychowawca klasy skontaktował się z matką ucznia, która złożyła wyjaśnienie, że »dziecko potknęło się o próg i przewróciło przed wyjściem do szkoły«, co potwierdził jego kuzyn, z którym wspólnie zamieszkuje rodzina ucznia. Następnego dnia wychowawca klasy poprosił matkę chłopca o pilną konsultację lekarską, a ta poinformowała telefonicznie wychowawcę klasy, że Kamil ma założony na rękę gips – podaje Kuratorium Oświaty w Katowicach.
Kuratorium o zmarłym Kamilku
9 marca chłopiec nie wziął już udziału w zajęciach na basenie ze względu na uraz ręki. Na kolejne, zaplanowane na 30 marca, również nie przyszedł. Tego dnia w ogóle nie było go w szkole. Jego matka zadzwoniła do wychowawcy i powiedziała, że syn oblał się gorącą herbatą.
– Poproszono matkę o pilną wizytę u lekarza z dzieckiem. O godz. 9.34 matka poinformowała telefonicznie wychowawcę klasy, że Kamil ma przepisane przez lekarza »dwie maści i obecnie śpi« do szkoły wróci dopiero po przerwie świątecznej – podało Kuratorium.
– Nauczyciele oraz pomoc nauczyciela, którzy mieli kontakt z Kamilem w czasie jego pobytu w szkole, oświadczyli, że oprócz sytuacji z urazem ręki, zasinieniem policzka i przeciętą wargą, które zaobserwowano u chłopca 8 marca 2023 r. nie zauważyli żadnych niepokojących zachowań chłopca lub urazów ciała. Kamil nie zgłaszał żadnych dolegliwości, chętnie uczestniczył w zajęciach na miarę posiadanych możliwości. Starszy brat i kuzyni, którzy uczęszczają do tej samej szkoły, nigdy nie rozmawiali o jakiejkolwiek niepokojącej sytuacji, która mogła mieć miejsce w czasie ich wspólnego zamieszkiwania – podała kurator Urszula Bauer.
– Nauczyciele nie zaobserwowali żadnych niepokojących zmian na widocznych/odkrytych częściach ciała dziecka, które mogłyby wskazywać na doświadczanie przez Kamila przemocy. Dyrektor poinformował kontrolującego, że nie było podstaw do wdrożenia procedury Niebieskiej karty – dodała.