Generał Roman Polko udzielił wywiadu serwisowi Onet.pl. Podczas rozmowy powiedział wprost czy powinniśmy obawiać się przebywających na Białorusi najemników z Grupy Wagnera.
Najemnicy z Grupy Wagnera przybyli na Białorusi po nieudanym puczu na terytorium Rosji. Bunt został zainicjowany przez ich szefa, Jewgienija Prigożyna, który ostatecznie „porozumiał się” z Władimirem Putinem i prawdopodobnie otrzymał od dyktatora „jeszcze jedną szansę”.
Czy w związku z obecnością Grupy za naszą wschodnią granicą powinniśmy się obawiać? Głos w tej sprawie zabrał generał Roman Polko, były dowódca elitarnej jednostki sił specjalnych GROM.
Polko szczerze ocenił czy faktycznie mamy powody do strachu i czy wagnerowcy podejmą próby destabilizacji sytuacji w naszym kraju. Jego zdaniem sprawa jest złożona.
Generał Roman Polko szczerze o wagnerowcach na Białorusi
Roman Polko uważa, że Grupa Wagnera nie stanowi obecnie realnego zagrożenia dla naszego państwa. Jej obecność jest jednak wykorzystywana do uprawnia propagandy zarówno przez Putina, jak i Aleksandra Łukaszenkę.
– W tej chwili grają na nutach, które mają zastraszyć i skłócić: np. że Polska chce ziemię na zachodzie Ukrainy, że Niemcom należą się zachodnie tereny Polski. Do tego przyłącza się pupil Kremla, Orban – powiedział Polko.
O jakości Grupy Wagnera mówi natomiast wprost. – Na początku grupa miała w swoich szeregach funkcjonariuszy służby specjalnych, żołnierzy jednostek specjalnych, była elitą, kiedy liczyła kilkaset żołnierzy. Teraz liczy kilka tysięcy, a niektórzy twierdzą, że kilkanaście, ale zaciągnięto do niej ludzi przypadkowych: bandytów i kryminalistów, którzy niewiele potrafią. Taka osoba jednego dnia nie przetrwa na terytorium Polski – podkreśla.