Do kuriozalnej i niespodziewanej sytuacji doszło w Warszawie. Pewien mężczyzna zbliżył się do policjantów i wypowiedział jedno zdanie. Po chwili jego mieszkanie było przeszukiwane.
Do zdarzenia doszło w Warszawie, na stołecznym osiedlu Bemowo. To tam działania operacyjne prowadzili bowiem funkcjonariusze policji z zespołu wywiadowczego. W pewnym momencie zbliżył się do nich nieznany mężczyzna.
Człowiek podszedł do policjantów, a następnie wypowiedział dość niespodziewane i kuriozalne zdanie. – Siema byczku, to wy przyjechaliście do mnie po zioło? – zapytał funkcjonariuszy dając do zrozumienia, że… chce im sprzedać środki odurzające.
Gdy mężczyzna zdał sobie sprawę z kim ma do czynienia, w geście paniki odrzucił od siebie kilka gramów marihuany. Na nic się to zdało, ponieważ policjanci zatrzymali go, zabezpieczyli również narkotyki.
Absurdalna sytuacja w Warszawie. Przeszukanie mieszkania
Chwilę później policja była już w mieszkaniu mężczyzny. Na miejscu również znaleziono środki odurzające i to w sporej liczbie. Tak wynika z komunikatu stołecznej policji.
– Podczas przeszukania lokalu w którym przebywał mężczyzna policjanci ujawnili ponad 130 gramów marihuany, kilka gramów substancji psychotropowej, zabezpieczyli również pieniądze w kwocie ponad trzy tysiące złotych – przekazała w komunikacie nadkomisarz Marta Sulowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV.
W wyniku dalszych czynności ustalono, że 28-letni mężczyzna zajmował się rozprowadzaniem narkotyków. Czerpał korzyści majątkowe z ich sprzedaży. Usłyszał cztery zarzuty karne dotyczące handlu narkotykami, posiadania narkotyków i posiadania znacznej ich ilości.