Krzysztof Bosak stwierdził, że szantaż ze strony Szymona Hołowni wpłynął na to, że Grzegorz Braun pozostał w klubie Konfederacji. To dalsze echa wtorkowego zdarzenia, podczas którego poseł tej formacji zgasił świece chanukowe.
Nie milkną echa zdarzenia z wtorku. Grzegorz Braun odpalił w Sejmie gaśnicę i zgasił świece chanukowe stojące w korytarzu sejmowym. Sprawa wywołała wielkie oburzenie i odbiła się echem na całym świecie. W środę marszałek Sejmu Szymon Hołownia postawił ultimatum. Jeśli Konfederacja nie wykluczy z klubu poselskiego Brauna, to może utracić stanowisko wicemarszałka, które zajmuje Bosak.
Sam zainteresowany odpowiedział Hołowni. „Reakcja Szymona Hołowni uchroniła Grzegorza Brauna przed wykluczeniem z klubu. Nikt z nas nie chce działać pod dyktatem poprawności politycznej. Bardzo proszę, aby nikt z zewnątrz nie narzucał Konfederacji, co ma robić, co ma mówić i co ma myśleć” – powiedział Bosak.
Prezes Ruchu Narodowego po raz kolejny potępił czyn Brauna, który – jak stwierdził – wyrządził „ogromną krzywdę wszystkim posłom Konfederacji”. Zaznaczył również, że od tamtego momentu, politycy klubu poselskiego nie mieli jeszcze okazji rozmawiać z Braunem.
„Od momentu, kiedy ten czyn miał miejsce, nie mieliśmy jeszcze okazji rozmawiać z Grzegorzem Braunem na żywo. Gdy został wykluczony zniknął z budynku, a gdy mieliśmy posiedzenie klubu, był w sądzie. Będziemy wyciągać wnioski, kiedy poznamy jego stanowisko i odpowiedź na pytanie, czy chce prowadzić politykę w sposób normalny czy poprzez tego typu działania” – powiedział Bosak.
Przeczytaj również:
- Kanye West pisze o Grzegorzu Braunie. Relacjonuje gaszenie menory
- Rabin nie wytrzymał i mocno o akcji Brauna. Bez dyplomacji. „Ja nie wiem”
- To ona próbowała powstrzymać Brauna z gaśnicą. Teraz przerwała milczenie i ujawniła pewne fakty
Źr. dorzeczy.pl