Jestem zszokowany i przekonany, że to było celowe działanie – tak o wypadku w Wawrowie (woj. lubuskie) mówi Krzysztof Chrostek, świadek zdarzenia. Mężczyzna ujawnia szokujący przebieg wydarzeń. Z jego relacji wynika, że zachowania kierowcy nie da się usprawiedliwić.
Wypadek miał miejsce w piątek, 9 lutego, w późnych godzinach nocnych. Przed kościołem w Wawrowie w grupę osób, które szykowały się do wyjazdu na wycieczkę, wjechało rozpędzone bmw. Kierowca nie zatrzymał się, by udzielić pomocy, tylko uciekł z miejsca zdarzenia.
Najpoważniejsze obrażenia odniósł 10-letni chłopczyk. Niestety w sobotę poinformowano, że lekarzom nie udało się uratować dziecka.
Nowe informacje o wypadku w Wawrowie. Świadek: To było morderstwo
Lubuskim policjantom udało się namierzyć i zatrzymać kierowcę BMW. To 26-letni mężczyzna, który miał przy sobie narkotyki. Nieoficjalnie wiadomo, że już wcześniej miał problemy z prawem, w tym orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów.
Do sprawy odniósł się sołtys Wawrowa, pan Krzysztof Chrostek. W rozmowie z „Faktem” wyjaśnił, że grupa szykowała się do tradycyjnego wyjazdu w góry. Z jego relacji wynika, że kierowca wjechał w ludzi, którzy wkładali swoje walizki do autokaru, a następnie przyspieszył, by uciec z miejsca zdarzenia.
– Jak można to nazwać wypadkiem?! To było morderstwo – mówi zbulwersowany sołtys. – Ten kierowca wyjechał ze skrzyżowania w naszą stronę i uderzył w grupę ludzi, potrącając tego chłopca. Następnie przyspieszył i z premedytacją po nim przejechał — podkreśla Chrostek. – Była z nami osoba, która udzieliła pierwszej pomocy, dopóki dziecka nie przejęli ratownicy – dodaje.