Mateusz Pawlicki, mistrz ceremonii pogrzebowej, udzielił wywiadu dla „Faktu”. To właśnie on prowadził uroczystości towarzyszące pochówkowi Tomasza Komendy.
Tomasz Komenda miał świecki pogrzeb. Mężczyzna był osobą niewierzącą. Jak sam przyznawał wiarę stracił odsiadując niesłuszny wyrok w zakładzie karnym. W medialnych publikacjach podkreślał, że szukał oparcia w sile wyższej, jednak – w jego ocenie – nie otrzymywał wsparcia.
Pochówek Komendy miał więc inny niż zazwyczaj charakter. Nie odprawiał go ksiądz, lecz mistrz ceremonii pogrzebowej. Ów mistrz to Mateusz Pawlicki, który zdecydował się udzielić wywiadu dla „Faktu”.
Pawlicki zdecydował się ujawnić kilka szczegółów dotyczących pogrzebu Tomasza Komendy. Mężczyzna został zapytany m.in. o to, czy pogrzeb Komendy różnił się czymś od innych tego typu uroczystości.
Prowadził pogrzeb Tomasza Komendy. Opowiada o szczegółach
Pawlicki przyznaje, że z jego perspektywy pogrzeb Tomasza Komendy wyróżniał się „spokojem”. – Można było oczekiwać, że będzie to wydarzenie medialne, zagmatwane, trudne. Z mojej perspektywy, gdzie trzeba będzie pochylać się nad tekstem, analizować artykuły i inne rzeczy, żeby wspomnieć człowieka jak trzeba i w pełnej krasie. Nie miało to tutaj miejsca – powiedział.
Mistrz ceremonii pogrzebowej ujawnił też, o co poproszono go na chwilę przed uroczystością. – Od rodziny Tomka dostałem dwa listy do odczytania w imieniu przyjaciół Tomka i z początku była prośba o to, żebym odczytał kilka słów przez nich napisanych. Ostatecznie te kilka słów przez nich napisanych odczytały dwie Tomka bratanice, córki jego brata – stwierdził.
Mateusz Pawlicki odniósł się także do swojej nietypowej profesji. Przyznał, że wykonuje ten zawód ze względu na ojca. – Rozpoczął to mój ojciec, który jest na tyle odważny, żeby wymyślić coś i pójść w tym kierunku. Pracował i obsługiwał kaplicę na jednym z cmentarzy we Wrocławiu już trzydzieści lat temu. No i dzisiaj to urosło do tego formatu, że my tej rozmowy nie odbywamy na cmentarzu we Wrocławiu, a jesteśmy w Brzegu Opolskim na terenie Opolszczyzny, no bo dojeżdżamy regularnie do większości miast tutaj w promieniu sto pięćdziesiąt kilometrów od Wrocławia – powiedział.