Władysław Kosiniak-Kamysz zabrał głos ws. rakiety, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną. Powiedział wprost, w jakich okolicznościach zostałaby zestrzelona.
Rosyjska rakieta, wystrzelona z zamiarem rażenia celów na Ukrainie, naruszyła polską przestrzeń powietrzną. Polska armia przyznaje, że pocisk manewrujący przebywał na naszym terytorium niecałe 40 sekund. Rakieta była monitorowana.
Głos w tej sprawie zabrał szef MON, Władysław Kosiniak-Kamysz. – O godz. 4:43 doszło do naruszenia przestrzeni powietrznej Rzeczpospolitej przez jeden z rosyjskich pocisków. Obiekt wleciał w polską przestrzeń powietrzną na wysokości miejscowości Oserdów w województwie lubelskim i przebywał na terytorium naszego kraju przez 39 sekund – powiedział.
– Wleciał na teren naszego kraju na głębokość 1000-2000 metrów. Przez cały czas obiekt był monitorowany przez polskie systemy radiolokacyjne. Wcześniej podjęte zostały wszystkie strategiczne działania zmierzające do zapewnienia bezpieczeństwa. Aktywowane zostały pary dyżurne, polskie i sojusznicze, latające na samolotach F16 – dodał.
Władysław Kosiniak-Kamysz mówi, w jakich okolicznościach rakieta zostałaby zestrzelona
Szef MON przyznał też, w jakich okolicznościach rakieta zostałaby zestrzelona przez polskie siły zbrojne. Nastąpiłoby to w konkretnym przypadku, gdyby polska armia dała w tej sprawie jasny sygnał.
– Gdyby jakakolwiek przesłanka świadczyła o tym, że rosyjska rakieta, która naruszyła polską przestrzeń powietrzną, zmierzała w kierunku celu znajdującego się w Polsce, zostałaby zestrzelona – powiedział szef MON.
– Obiekt cały czas był monitorowany. Wrócił na terytorium Ukrainy. Zostały podjęte wszystkie działania w celu informowania najważniejszych osób w państwie. Jestem w kontakcie z prezydentem. Jesteśmy w kontakcie z Dowództwem Operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych – dodał wicepremier.