Premier Litwy Ingrida Simonyte oświadczyła, że jej kraj jest gotów wysłać wojska na Ukrainę w celach szkoleniowych. To wystarczyło, aby wywołać furię Kremla. Dmitrij Pieskow zapewnił, że Rosja obserwuje sytuację.
Premier Litwy w rozmowie z „Financial Times” mówiła o wysłaniu litewskich żołnierzy na Ukrainę. Zaznaczyła przy tym, że ci wojskowi pełniliby jedynie zadania szkoleniowe i nie uczestniczyliby w żadnych działaniach zbrojnych.
„Gdybyśmy tylko myśleli o reakcji Rosji, nie moglibyśmy niczego wysłać” – dodała Ingrida Simonyte.
Nie trzeba było długo czekać na nerwową reakcję Rosji. „Interwencja NATO w Ukrainie byłaby potencjalnie bardzo niebezpieczna. Moskwa obserwuje sytuację” – zapewnił rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Rosyjski polityk oświadczył, że nie komentuje ukraińskich doniesień, że Kijów złapał rosyjskich agentów, którzy mieli zamordować Wołodymyra Zełenskiego. Rzecznik Putina stwierdził, że jest mało prawdopodobne, aby te informacje były prawdziwe.
Przeczytaj również:
- Polski sędzia uciekł na Białoruś. Oto, co mówią jego sąsiedzi
- Rosyjski żołnierz zatrzymany w Polsce! Przekroczył granicę
- Putin oficjalnie prezydentem po raz kolejny. Od razu zwrócił się do Zachodu
Źr. Interia