„Fakt” dotarł do sąsiadów Tomasza Szmydta, sędziego, który uciekł na Białoruś. Na łamach tabloidu opublikowano ich wypowiedzi.
W poniedziałek Sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt zwrócił się do władz Białorusi o azyl. Dziennikarze „Faktu” udali się na osiedle, na którym jeszcze niedawno mieszkał mężczyzna. Na miejscu porozmawiali z jego sąsiadami.
Szmydt, który podczas konferencji prasowej w Mińsku powiedział, że wyjechał z Polski, bo nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie, oznajmił, iż był prześladowany z powodu swojej „niezależnej postawy politycznej”. Co mówią o nim jego sąsiedzi z warszawskiego Bemowa?
Mieszkanie na tym osiedlu Szmydt kupił w 2015 roku. Wcześniej wziął na ten cel kredyt. – Przez ten czas, kiedy był jego właścicielem, w księdze wieczystej dokonywanych było wiele zmian. W końcu na początku 2020 r. sprzedał je i najprawdopodobniej wyprowadził. Gdzie mieszkał do chwili obecnej? Nie wiadomo – podaje „Fakt”.
Tomasz Szmydt uciekł na Białoruś. Co mówią o nim jego sąsiedzi?
– Ja tu mieszkam od zawsze i jak się nie mylę, to na trzecim piętrze mieszkało małżeństwo. Z tego, co pamiętam, to cały czas się kłócili. Ciężko powiedzieć o co, ale awantury były – mówi jedna z kobiet, która przyznaje, że nie jest pewna czy faktycznie chodziło o sędziego Szmydta.
– Twarz znajoma, ale nie widziałam go tu, żeby się kręcił. Może i ktoś taki mieszkał, ale ciężko mi powiedzieć, bo w tym bloku ludzie cały czas się zmieniają. Tu jest taka rotacja, że proszę mi wierzyć, ciężko zapamiętać twarze – mówi z kolei inna osoba.
Jakieś skojarzenia ze Szmydtem ma pracownica znajdującej się na osiedlu cukierni. – Pamiętam, że jednego dnia zadzwonił mężczyzna o takim nazwisku i zamówił u nas tort – przyznaje.