Gigantyczny pożar hali zakupowej Marywilska 44 wstrząsnął stolicą. Dodatkowo szokująca jest opinia strażaków na temat zdarzenia.
Ogień bardzo szybko objął większą część centrum handlowego Marywilska. Gdy na miejscu pojawiła się straż pożarna, pożar szalał już na dużym obszarze. Jak informują strażacy, ogień rozprzestrzenił się tak szybko z powodu nagromadzenia dużej ilości materiałów łatwopalnych, głównie tekstyliów.
Wszystko wskazuje na to, że ogień pojawił się w kilku miejscach równocześnie. Straż pożarna pojawiła się na miejscu już 11 minut po zgłoszeniu. Wtedy pożar obejmował już dwie trzecie całego obiektu.
Pożar hali zakupowej Marywilska 44 w Warszawie. pic.twitter.com/rB79t4lNBh
— Patryk Słowik (@PatrykSlowik) May 12, 2024
Gigantyczny pożar hali zakupowej w Warszawie. Teoria strażaków mrozi krew w żyłach
Serwis o2.pl skontaktował się ze strażakami, którzy przedstawili swoją opinię ws. pożaru. Zdarzenie miało bowiem gigantyczny charakter i ich zdaniem mamy do czynienia z pewną celowością.
– Za grubo i za dokładnie. Jeśli to nie jest splot niekompetencji, niedopatrzeń i fuszerki to jest to dywersja. Zrobić taki pożar to sztuka z kategorii umiejętności mistrzowskich – powiedział w rozmowie z portalem o2.pl jeden z oficerów.
– System sygnalizacji wykrywa pożar w początkowej fazie. Od początkowej fazy do czegoś takiego jak widać na filmie, to nie 10 minut tylko 2-3 godziny swobodnego rozwoju pożaru – dodał.
– Strażacy informowali, że hale stanęły w ogniu w 15 min. Podkreślali, że nigdy wcześniej nie spotkali się z sytuacją, w której ogień rozprzestrzeniłby się tak szybko. Co więcej, dowiedziałem się, że wyłączony był cały system przeciwpożarowy. Nie zadziałały zraszacze, nie zadziałały żadne procedury. Absolutnie nikogo na tej hali w nocy nie było. Nikt poza ochroną nie wezwał straży pożarnej. Kompletnie żadne procedury nie zadziałały – powiedział z kolei w rozmowie z o2.pl syn jednego z najemców.