Rosyjski śmigłowiec wojskowy Mi-8 w niedzielę 7 września bez żadnej zapowiedzi wleciał na terytorium Estonii. Władze tego kraju wezwały rosyjskiego chargé d’affaires, któremu zamierzają wręczyć notę protestacyjną.
Oficjalny komunikat w tej sprawie pojawił się na stronie estońskiego MSZ. „Ministerstwo Spraw Zagranicznych Estonii wezwało dziś, 8 września, chargé d’affaires Ambasady Federacji Rosyjskiej, aby wyrazić protest i przekazać oficjalną notę dotyczącą naruszenia estońskiej przestrzeni powietrznej, do którego doszło 7 września” – napisano.
W dalszej części komunikatu opisano incydent. „Rosyjski śmigłowiec Mi-8 wleciał bez pozwolenia w przestrzeń powietrzną Estonii i przebywał tam około czterech minut. Według ministra spraw zagranicznych Margusa Tsahkny, jest to kolejny poważny i godny ubolewania incydent, zwłaszcza że jest to już trzecie naruszenie w tym roku” – czytamy.
Co znamienne, strona rosyjska w żaden sposób nie odniosła się sprawy. Przynajmniej na poziomie oficjalnym przemilczano zdarzenie. Prokremlowskie media oskarżyły NATO o kłamliwe oskarżenia. Stwierdzono, że to nie pierwsza taka sytuacja, a rosyjskie samoloty i śmigłowce rzekomo „latają ściśle według międzynarodowych zasad korzystania z przestrzeni powietrznej”.
Przeczytaj również:
- Gen. Polko domaga się strzelania do dronów. „Nie możemy się kompromitować”
- Rosja uderzy na przesmyk suwalski? Były brytyjski oficer alarmuje
- Dron spadł koło ich wioski! Zaskakujące wypowiedzi mieszkańców
Źr. Interia