Przywódcy państw NATO spotkali się w środę w Brukseli, aby omówić dalsze wsparcie dla Ukrainy. Jednym z kluczowych tematów ponownie stała się kwestia wykorzystania zamrożonych rosyjskich aktywów.
Wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów to rozwiązanie, o którym w Europie mówi się od miesięcy. W ocenie wielu ministrów może to być narzędzie, które realnie wpłynie na przebieg wojny oraz przyszłe bezpieczeństwo kontynentu.
Głos w tej sprawie zabrał m.in. szef dyplomacji Estonii Margus Tsahkna, który podkreślił, że jeśli Europa chce liczyć się w procesie pokojowym, musi działać odważnie i wykorzystać rosyjskie środki zamrożone na Zachodzie. Jego zdaniem takie działanie mogłoby zmusić Moskwę do zmiany postawy i poważnego podejścia do rozmów. Tsahkna zaznaczył przy tym, że obecnie rosyjski przywódca nie wykazuje żadnej chęci zakończenia konfliktu. – Jest oczywiste, że nie chce żadnego pokoju, a zatem nakładanie większych ograniczeń na Ukrainę jest błędem – powiedział.
Krytycznie na temat rosyjskiej strategii wypowiedziała się także Baiba Braze, minister spraw zagranicznych Łotwy. Jej zdaniem Moskwa próbuje wykorzystywać narrację o „rozmowach pokojowych”, aby podzielić sojusz i osiągnąć cele, których nie jest w stanie uzyskać na froncie. Jak podkreśliła, nikt nie powinien dążyć do kompromisów politycznych, które są sprzeczne z realną sytuacją wojenną.
Swoją deklarację podczas spotkania w Brukseli złożył również Radosław Sikorski. Szef polskiej dyplomacji poinformował, że Polska wspólnie z Niemcami i Norwegią przeznaczy 500 mln dolarów na zakup amerykańskiej broni dla Ukrainy. Wyraził też nadzieję, że ta inicjatywa zostanie odpowiednio doceniona zarówno w Waszyngtonie, jak i w Kijowie.






