Zaczęli! Dwie pierwsze kolejki oraz pierwsze zmagania w europejskich pucharach już za nami. Wypadło to wszystko tak, jak większość rzeczy w polskim futbolu, a więc przeciętnie. Pozytywy jednak też da się znaleźć.
Pierwszy wniosek jaki się nasuwa: wciąż nie mamy nawet solidnej drużyny w piłce klubowej. W trakcie przerwy niektórzy próbowali pompować balonik, zwracali uwagę na fakt, że Legia się nie rozsprzedała, a do tego dysponuje solidnym budżetem. W tym drugim przypadku – zgoda, ale sponsorzy nie wbiegną na boisko i nie pomogą, nawet jeśli gra się z półamatorami. Rewanżem w Irlandii Legia tylko częściowo odkupiła grzechy.
Swoje trzy grosze do historii wpadek polskich drużyn na arenie międzynarodowej dorzucił Lech Poznań. Kolejorz rozegrał dwa znośne mecze u siebie (Piast i rewanż w pucharach) i dwa słabsze na wyjazdach (pierwszy mecz w pucharach i Górnik). Wynik w Estonii zostanie zapamiętany na długo i niczego nie zmienia tutaj fakt, że rywal prawie nie miał sytuacji. Pojawia się pytanie czy Legia i Lech grając dalej w pucharach zdołają ustabilizować formę czy też nadal będą grać w kratkę.
Czytaj także: Podsumowanie rundy jesiennej - Ekstraklasa 2013/2014
Pozostali pucharowicze standardowo. Ruch ze słabym rywalem wymęczył awans i totalnie zawalił początek ligi. W przypadku Niebieskich to już prawie tradycja, że występ w Lidze Europy/Pucharze UEFA wiąże się ze słabymi wynikami na polskich boiskach. Z kolei Zawisza dostając trochę trudniejszego rywala odpadł natychmiast i nikogo to nie rusza. Tak nisko upadliśmy.
A liga? Jak mundial. Pod względem ilości goli oczywiście, bo w innych aspektach nie bardzo. Bezbramkowych remisów nie ma, ale nie oznacza to, że poziom powędrował w górę, chociaż apetyty były, bo pierwszy mecz sezonu był niezły. Potem jednak powróciła szara rzeczywistość, przy czym trzeba oddać, że trochę świeżości wprowadzili beniaminkowie. GKS Bełchatów i Górnik Łęczna zdobyły łącznie 10 na 12 możliwych punktów, ogrywając już na wyjazdach drużyny grające w pucharach. W składach obu zespołów jest wielu zawodników z ekstraklasową przeszłością, którzy póki co nieźle wykorzystują szansę na przypomnienie się kibicom. Dla przykładu: skreślony przez wielu Bartosz Ślusarski ma już na koncie dwie bramki.
Wspominając o beniaminkach warto podkreślić, że wejście obu tych klubów do grupy mistrzowskiej wcale nie jest nierealne. Wystarczy spojrzeć ile klubów Ekstraklasy wygląda dziś przeciętnie lub wręcz słabo. Ruch – patrz wyżej, Korona i Piast – marazm, Cracovia – nieskuteczność, Podbeskidzie – walka, ale jednak bez efektów, Wisła – puste trybuny i zaciskanie pasa.
Marnie wyglądają trybuny. Frekwencja nie powala, kibice kilku drużyn pozostają w konflikcie z władzami klubu, a Ruch zmuszony jest rozgrywać mecze w Gliwicach przy garstce kibiców. Odnosząc się do samej frekwencji warto jeszcze raz przemyśleć czy nie lepiej jednak zaczynać ligę w sierpniu, a w późniejszej fazie upchnąć jeszcze więcej meczów w środku tygodnia. Przy obecnych temperaturach połączonych z poziomem ligi naprawdę trudno się dziwić, że mniej zagorzali wybierają wypad nad wodę.
Fot. Szymon Starnawski Photography