Sytuacja artystów w Polsce jest zła lub bardzo zła – wynika z badania zrealizowanego przez ZIPSEE „Cyfrowa Polska” oraz portal Patronite.pl na temat finansowania kultury w Polsce Powód: pieniądze trafiają głównie do znanych i wypromowanych artystów. Zaś młodzi czy niszowi twórcy są w obecnym modelu pomijani. – Obecny system podziału środków oparty na organizacjach zbiorowego zarządzania rzeczywiście jest niesprawiedliwy i wymaga reformy – komentuje prezes ZIPSEE „Cyfrowa Polska” Michał Kanownik. Z badania wynika też, że zarówno twórcy, jak i ich odbiorcy duży potencjał widzą w platformach crowdfundingowych.
Celem badania było sprawdzenie, jak użytkownicy internetu oceniają obecny system finansowania pracy polskich twórców. W badaniu – zrealizowanym wśród ponad pół tysiąca artystów i ich odbiorców – zapytano również o opinię na temat platform crowdfundingowych oraz serwisów z e-mecenatem – ich użyteczności i płynących z nich korzyści.
Niszowi i mniej znani twórcy bez szans na wsparcie z systemu
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Aż 66 proc. ankietowanych uważa, że sytuacja ekonomiczna polskich twórców jest zła lub bardzo zła. Dlaczego? Zdaniem 64 proc. respondentów jest to wina obecnego systemu finansowania kultury – pieniądze, które są dystrybuowane przez organizacje zbiorowego zarządzania (OZZ) głównie trafiają do najbardziej popularnych i wypromowanych już artystów. Zaś niszowi i młodzi twórcy, którzy dopiero rozpoczynają karierę, nie otrzymują odpowiedniego wsparcia finansowego. Z kolei jedna czwarta badanych uważa, że państwo nakłada na artystów zbyt duże obciążenia podatkowe, które są nieproporcjonalne do ich dochodów. Co ważne, jedynie 13 proc. badanych twierdzi, że sytuacja finansowa polskich artystów jest dobra. – Model finansowania artystów w Polsce, który w dużej mierze opiera się na gromadzonych i rozdzielanych przez OZZ-y środkach nie sprawdza się, bo jest niejasny, pełen wątpliwości i przede wszystkim niesprawiedliwy. Bo w takim systemie tylko najbardziej znani artyści mają możliwość zarobienia pieniędzy ze swojej twórczości. Młodzi, mniej znani twórcy są tu bez szans. I żeby zarobić na życie, muszą wykonywać często zupełnie inne zawody – ocenia Michał Kanownik. I dodaje: – Myślę, że trzeba wypracować zupełnie nowe rozwiązania finansowania polskiej kultury.
Internauci wspierają twórców przez platformy crowdfundingowe
Okazuje się, że część polskich internautów sama wspiera finansowo twórców dzięki rozwojowi platform crowdfundingowych i serwisów z e-mecenatem. Z badania bowiem wynika, że 51 proc. ankietowanych raz w miesiącu przekazuje w ten sposób pieniądze na projekty artystyczne, a 23 proc. – kilka razy w roku. Jakie są to sumy? Najwięcej, bo 49 proc. respondentów deklaruje, że na artystów przeznacza od 50 do 200 zł rocznie. 24 proc. internautów, która wspiera polskich twórców, nie wydaje na nich więcej niż 50 zł rocznie. Co ciekawe, użytkownicy platform crowdfundingowych i serwisów z e-mecenatem wspierają zazwyczaj tylko jednego wybranego przez siebie artystę.
Jednak zdaniem większości twórców – 53 proc. – wiedza na temat możliwości, jakie dają twórcom i odbiorcom platformy crowdfundingowe jest wciąż niska, według 28 proc. nawet bardzo niska. Według nich, by to zmienić, należy upowszechniać w Polsce wiedzę na temat istnienia tego typu serwisów. Dla 45 proc. badanych jest to zadanie dla mediów. W ocenie 23 proc. ankietowanych w promocję powinien zaangażować się prywatny biznes, a 23 proc. państwo.
Jak przekonuje prezes ZIPSEE „Cyfrowa Polska”, który jest partnerem serwisu z e-mecenatem Patronite.pl, taki sposób doceniania i pomagania polskim artystom z sukcesem sprawdza się na Zachodzie. – Warto promować tego rodzaju serwisy, edukować i zachęcać polskich internautów, by wspierali artystów. Dzięki takim wpłatom twórca ma szansę rozwijać swoje projekty. Opłaca się to też osobie wspierającej takiego artystę, gdyż nie tylko pokazuje, że go ceni, ale ma też konkretne bonusy – np. pierwszeństwo w dostępie do jego utworów czy możliwość spotkania się z nim w realnym świecie – tłumaczy Kanownik. I podkreśla, że dobrze by było, gdyby w tę formę pomocy aktywniej angażował się biznes. – Nasz Związek, który zrzesza firmy z branży nowoczesnych technologii pomagając artystom pokazuje, że cyfrowy świat nie jest zagrożeniem dla kultury, ale wręcz przeciwnie – przyczynia się w jej rozwój oraz daje możliwość promocji na światową skalę – mówi Kanownik.
Czytaj także: Co nas czeka w filmowym świecie „Gwiezdnych Wojen”?