Po pięciu miesiącach Bartłomiej Misiewicz opuścił więzienie i wyszedł na wolność. Jego rodzina wpłaciła kaucję w wysokości 100 tysięcy złotych. Obrońca byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej zdradził czym zajmował się on za kratkami.
Bartłomiej Misiewicz trafił do więzienia 30 stycznia bieżącego roku. Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu postawiła mu zarzuty „powoływania się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tysięcy złotych”.
Sprawa dotyczy powiązań byłego rzecznika MON z Polską Grupą Zbrojeniową. Bartłomiej Misiewicz podejrzany jest o przekroczenie uprawnień oraz działanie na szkodę spółki PGZ. Z tego powodu od 30 stycznia przebywał za kratkami.
Czytaj także: Tak wygląda Bartłomiej Misiewicz po wyjściu z aresztu [FOTO]
Dziś Bartłomiej Misiewicz wyszedł na wolność. Jego rodzina wpłaciła kaucję w wysokości 100 tysięcy złotych. W pierwszym tweecie były rzecznik MON zapewnił, że udowodni swoją niewinność. „Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia i modlitwy!!! Jestem pewny, że udowodnię swoją niewinność przez Sądem. Tymczasem… carpe diem” – napisał.
Bartłomiej Misiewicz w areszcie był… bibliotekarzem
Okazuje się, że podczas pobytu w areszcie Bartłomiej Misiewicz pełnił funkcję bibliotekarza. Poinformował o tym w rozmowie z „Super Expressem” jego obrońca, Luka Szaranowicz. „To dało mu dość fajny dystans do tego wszystkiego… I patrzy na świat nieco inaczej. Wykonywał obowiązki, które były mu przekazywane. Miał co robić w bibliotece” – powiedział.
Obrońca zdradził też, że Misiewicz mocno zmienił się również pod względem fizycznym. „Mój klient mocno zeszczuplał, zrzucił kilkanaście kilogramów” – dodał.
Czytaj także: Ziobro zajmie się sprawą pracownika zwolnionego z IKEA
Źr.: Super Express, Radio Zet, Twitter/Bartłomiej Misiewicz