Białoruski premier Raman Hałouczenka potwierdził, że Białoruś wysyła broń Rosji. Jednocześnie przyznał, że białoruski sektor zbrojeniowy bardzo mocno odczuł skutki sankcji nałożonych przez państwa zachodnie.
„Rosyjscy konsumenci zgłaszają obecnie zapotrzebowanie na broń białoruskiej produkcji” – powiedział premier w rozmowie z białoruską telewizją.
Czytaj także: Bracia Kliczko apelują do świata w Davos. Padły słowa po polsku
Hałouczenka niegdyś stał na czele Państwowego Komitetu Wojskowo-Przemysłowego. Przyznał, że sektor zbrojeniowy odczuł dotkliwe sankcje zachodnie. Chodzi przede wszystkim o ograniczenia importowe. „Nie jest tajemnicą, że wykorzystywaliśmy zachodnie komponenty. Ale kompleks wojskowo-przemysłowy Białorusi nie jest po raz pierwszy objęty sankcjami” – powiedział.
Potwierdził, że Białoruś wysyła broń do Rosji. „Oczywiście, broń jest teraz bardzo potrzebna nie tylko dla nas, ale także dla Federacji Rosyjskiej. Mamy wspólne programy. Teraz intensywnie pracujemy nad ulepszeniem tego, co było, prowadzimy prace badawczo-rozwojowe, w tym uwzględniające doświadczenia z wydarzeń na Ukrainie. Dlatego teraz jest bardzo odpowiedzialny i dynamiczny okres dla białoruskiej zbrojeniówki” – mówił.
Czytaj także: Soros w Davos mówił o początku III wojny światowej
Białoruska armia nie zaangażowała się bezpośrednio w wojnę na Ukrainie. Nieoficjalnie mówi się o ogromnym sprzeciwie w szeregach białoruskiej armii, która nie zamierza przelewać krwi w sąsiednim państwie. Jednak to Białoruś udostępniła Rosjanom swoje terytorium, skąd atakowano Kijów w pierwszym etapie wojny.
Źr. RMF FM