Sobotni konkurs olimpijski na skoczni normalnej od początku odbywał się w trudnych warunkach. Odpowiadający za zapalanie zielonego światła skoczkom, Borek Sedlak, jest jednak zadowolony z rozegrania dwóch serii konkursu. Czech udzielił wywiadu portalowi Skijumping.pl, w którym zdradził kulisy zawodów.
„Liczyłem na to, że warunki pogodowe nie będą przesadnie wpływać na rezultaty osiągane przez skoczków. Wiemy jednak, że wiatr jest częścią tego sportu. Te warunki były trudne dla wszystkich, ale staraliśmy się najlepiej wykonywać naszą pracę” – powiedział asystent Waltera Hofera w rozmowie z portalem Skijumping.pl.
Borek Sedlak uważa, że organizatorzy podjęli słuszną decyzję doprowadzając zawody do końca. Czech przekonuje, że istotą konkursu w skokach jest wyłonienie zwycięzcy po dwóch próbach. Choć dodaje, że podczas konkursu zastanawiał się, czy uda się dokończyć drugą serię.
Czytaj także: Polski sędzia \"odebrał\" medal Kamilowi Stochowi? Brat Macieja Kota stanął w obronie Ryszarda Guńki
„Ze dwa razy, podczas rundy finałowej, przeszło mi przez myśl, że nie uda się ich przeprowadzić do końca” – powiedział. Sedlak ujawnił, że po raz pierwszy zdarzyło się to, po pierwszych dziesięciu skokach drugiej serii. Taka myśl pojawiła się również, kiedy z powodu niekorzystnych warunków kilkukrotnie ściągano Simona Ammanna z belki startowej.
„Emocje i ton wypowiedzi poszczególnych ekip w dużej mierze zależą od wyników konkursu. Gdybyśmy przerwali zawody po pierwszej serii, Polacy byliby szczęśliwi i mówili o perfekcyjnie wykonanej pracy przez jury” – powiedział. Cały wywiad można przeczytać na stronie Skijumping.pl.
Loteryjny konkurs
Warunki panujące na skoczni w dużej mierze wpływały na rezultaty zawodników. Mówił o tym nawet Adam Małysz, który przebywa wspólnie z naszą reprezentacją w Pjongczangu.
Niestety Polacy, nie będą dobrze wspominać konkursu olimpijskiego na normalnej skoczni. Będący po pierwszej serii na 1. miejscu Stefan Hula, ostatecznie spadł na 5. pozycję. Z kolei Kamil Stoch, który w pierwszej części była na 2. miejscu ex aequo z Johannem André Forfangiem, ostatecznie spadł tuż za podium, przegrywając medal o zaledwie 0,4 pkt. Dawid Kubacki nie dostał się nawet do drugiej serii, a kolejny z naszych reprezentantów – Maciej Kot- był 19.