Miniona runda Lotto Ekstraklasy nie była dla Seweryna Kiełpina, bramkarz Wisły Płock, zbyt udana. Golkiper nie znajdował się bowiem w oszałamiającej dyspozycji, zaliczył również kilka fatalnych wpadek, po których padły gole dla rywali. Teraz przyznał, że jego słaba forma spowodowana była problemami pozasportowymi.
Kiełpin wielokrotnie znajdował się w ogniu krytyki. Bramkarz zaliczył bowiem kilka fatalnych wpadek, które, jak np. ta w Kielcach, kończyły się utratą gola przez jego zespół.
Tak to kury się łapie! ? #KORWPŁ pic.twitter.com/YM2iGyQrhC
Czytaj także: Rodzina, dom, praca
— Dominik Cichoński (@cichonski_d) 13 października 2017
Teraz, w szczerej rozmowie z „Przeglądem Sportowym”, bramkarz opowiedział o powodach swojej fatalnej dyspozycji. Okazuje się, że ich źródło tkwi w psychice, a konkretnie w złym samopoczuciu spowodowanym śmiercią jego dwóch dziadków. W niecałe dwa tygodnie miałem dwa pogrzeby w rodzinie. Zmarli dziadkowie od strony mamy i taty. Były to trudne chwile. Głowa nie zawsze była na meczu i to odbiło się na mojej grze – powiedział.
W jednym przypadku śmierć przyszła nagle. W drugim byliśmy przygotowani na najgorsze. Przynajmniej tak się nam wydawało. Po czasie wiem, że nie da się przygotować na odejście kogoś bliskiego. W takich momentach człowiek inaczej podchodzi do życia. W moim przypadku – do piłki. Reszta schodzi na drugi plan – opowiada.
Kiełpin dodaje, że nagonka na jego osobę oraz drwiny kibiców „spływały po nim”. Miałem większe zmartwienia na głowie – oświadczył.
źródło: Twitter, Przegląd Sportowy
Fot. YouTube/WisłaPłockTV