Patryk Jaki, Małgorzata Wassermann i Kacper Płażyński. Troje młodych kandydatów PiS na prezydentów miast musiało uznać wyższość swoich rywali. Partia rządząca zamierza jednak docenić ich starania i wynagrodzić ich zaangażowanie w kampanię wyborczą.
O tym, że Patryk Jaki, Małgorzata Wassermann i Kacper Płażyński mogą liczyć na ogromne wsparcie ze strony PiS, mogliśmy się przekonać już w czasie kampanii wyborczej. Każdy z kandydatów był promowany w mediach publicznych, mógł też liczyć na ogromną pomoc od czołowych polityków partii rządzącej.
Teraz cała trójka ma zostać wynagrodzona za swoje starania. „Fakt” podaje, że Patryk Jaki ma objąć fotel ministra. Konkretnie ministra sportu. Na tym stanowisku miałby zastąpić dotychczasowego szefa resortu, Witolda Bańkę, który najprawdopodobniej zostanie wybrany na przewodniczącego Europejskiej Agencji Antydopingowej.
Sam zainteresowany nie komentuje medialnych spekulacji. W niedawnej rozmowie z tygodnikiem „Wprost” oświadczył, że potrzebuje odpoczynku. Zdradził też, że kampania wyborcza kosztowała go wiele nerwów i zdrowia.
Czytaj także: Patryk Jaki wykończony kampanią. „Krew leciała mi z nosa”
Patryk Jaki ministrem sportu. Co z Wassermann i Płażyńskim?
„Fakt” podaje, że ministerialną posadę otrzymać ma również Małgorzata Wassermann. Polityk, która w drugiej turze wyborów musiała uznać wyższość dotychczasowego włodarza Krakowa, Jacka Majchrowskiego, miałaby zostać… ministrem sprawiedliwości. Oznacza to, że w PiS najprawdopodobniej nie do końca ufają Zbigniewowi Ziobrze, który pełni tę funkcję obecnie.
Póki co Wassermann skupia się jednak na pracy w komisji ds. Amber Gold. Wczoraj prowadziła przesłuchanie Donalda Tuska, który nie należał do najprzyjemniejszych świadków.
Czytaj także: Tusk kontra Wassermann. Internet huczy od komentarzy
Najmniej znaną postacią z wymienionej trójki jest Kacper Płażyński. Młody mecenas nie angażował się dotąd w politykę, a jego start w wyborach samorządowych był sporym zaskoczeniem. Kandydat PiS uległ ostatecznie Pawłowi Adamowiczowi, jednak pozostawił po sobie dobre wrażenie.
W kuluarach mówi się, iż przedstawiciele partii rządzącej docenili jego wynik i dziś zdają sobie sprawę, że Płażyński ma potencjał, którego nie można zmarnować. W jego sprawie nie padają jednak żadne konkretne deklaracje. Nie wiadomo bowiem, czy sam zainteresowany zechciałby angażować się w dużą politykę.
„Nie wolno zmarnować jego potencjału” – mówi „Faktowi” jeden z polityków PiS.