Gerard Depardieu skrytykował w czwartek Władimira Putina za rosyjską inwazję na Ukrainę. Do słów aktora, który w 2013 roku uzyskał rosyjskie obywatelstwo, odniósł się już rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
Gerard Depardieu od lat wzbudza wiele kontrowersji. Aktor w 2013 roku przyjął rosyjskie obywatelstwo i przez lata przychylnie odnosił się do polityki Władimira Putina. Wiele zmieniła rosyjska inwazja na Ukrainę, ponieważ już na początku Depardieu wezwał Putina do zaprzestania „bratobójczej wojny”.
W miniony czwartek aktor zapowiedział, że cały dochód ze sprzedaży biletów na jego trzy koncerty w Paryżu przekaże „ukraińskim ofiarom tej tragicznej, bratobójczej wojny”. Skrytykował też rosyjskiego przywódcę, stwierdzając, iż „naród rosyjski nie jest odpowiedzialny za szalone, niedopuszczalne ekscesy przywódców, takich jak Władimir Putin”.
Słowa aktora spotkały się już z odpowiedzią Kremla. Dmitrij Pieskow podczas spotkania z dziennikarzami stwierdził, że Gerard Depardieu nie rozumie obecnej sytuacji, ponieważ „nie jest całkowicie zanurzony w agendzie politycznej”. „Nie rozumie, co się stało na Ukrainie w 2014 roku, nie rozumie, czym są porozumienia mińskie, nie rozumie, czym są Donieck i Ługańsk, prawie nie rozumie, czym są bombardowania cywilów, raczej nie wie o elementach nacjonalistycznych” – powiedział.
Rzecznik Kremla poinformował również, że Moskwa jest w stanie opowiedzieć o wszystkim aktorowi i wyjaśnić całą sytuację tak, by lepiej ją zrozumiał.
Czytaj także: Niemcy znowu „pomogły”: „Ukraiński rząd ma być wściekły”
Źr.: Onet