Pięć miesięcy wystarczyło, by remontu wymagał odcinek drogi ekspresowej między Zieloną Górą a Legnicą. Na odcinku 400 metrów droga poważnie ucierpiała i nie jest wykluczone, że to nie będzie koniec kłopotów.
Odcinek drogi ekspresowej S3 między Legnicą a Zieloną Górą na Dolnym Śląsku oddany został do użytku we wrześniu 2018 roku. I wygląda na to, że oddany został za wcześnie. Już teraz bowiem na odcinku 400 metrów droga wymaga gruntownego remontu.
Na miejscu już wprowadzone zostały między innymi odpowiednie ograniczenia prędkości oraz zdjęto wystający asfalt. Na utrudnienia narzekają kierowcy, tym bardziej, że tak naprawdę nie wiadomo, kiedy droga zostanie naprawiona. Problemem jest też fakt, że nie do końca jasna jest przyczyna złego stanu drogi.
Jak informuje serwis TVN24, zielonogórski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad uważa, że przyczyną zniszczeń jest aktywność górnicza w tym rejonie. Z tym z kolei nie zgadzają się przedstawiciele górników, którzy twierdzą, że jeszcze przed budową drogi ekspresowej prowadzone były z nimi rozmowy w tej sprawie.
Dyrektor do spraw komunikacji w KGHM Polska Miedź, Lidia Marcinkowska-Bartkowiak powiedziała w rozmowie z TVN24, że ze strony górników nie widać w tym rejonie żadnych zmian. „Nasz monitoring nie wykazuje, żeby tam zachodziły takie zmiany, które wskazywałyby na to, że te deformacje są z tego powodu. Pierwszy projekt nie wykazał nam, żebyśmy mieli szczególne działanie. Czyli żeby droga musiała być specjalnie wzmacniana i taką informację przekazaliśmy też wykonawcom” – powiedziała.
Kto zajmie się więc naprawą 400-metrowego odcinka między Zieloną Górą i Legnicą? Tego na razie nie wiadomo. Kierowcom pozostaje uzbroić się w cierpliwość i nadzieję, że pozostała część ekspresówki zachowa się w lepszym stanie.
Czytaj także: Wybory w Gdańsku. Ostatecznie wystartuje trzech kandydatów
Źr.: TVN24, Gazeta.pl