Kupił tak zwaną małpkę i schował ją do kieszeni w spodniach – mówi anonimowy mężczyzna w rozmowie z „Super Expressem”. Świadek miał widzieć, jak Kamil Durczok robił zakupy na stacji benzynowej niedługo przed kolizją. Z artykułu wynika, że dziennikarz nie był sam.
„Super Express” dotarł do nowych informacji związanych z kolizją Kamila Durczoka, do której doszło 26 lipca w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego. Z dziennikarzami skontaktował się świadek, który twierdzi, że widział sprawcę kolizji około pół godziny przed zdarzeniem.
„Stał w kolejce. Rozglądał się nerwowo wkoło. Kupił tak zwaną 'małpkę’ i schował ją do kieszeni w spodniach” – powiedział anonimowy informator „Super Expressu”. Z jego relacji wynika, że Durczok nie był sam. Oprócz psa, podróżował z tajemniczą młodą dziewczyną.
„Po wyjściu ze sklepu szedł do auta razem z młodą dziewczyną i psem. To był na pewno Kamil Durczok. Wiele osób go widziało” – czytamy w relacji. Autorzy artykuł podkreślają, że mężczyzna nie wiedział, czy dziennikarz pił alkohol jeszcze na stacji.
Zaskoczony doniesieniami anonimowego świadka jest adwokat Durczoka mec. Michał Zacharski. „Nic o tym nie wiem. Jestem zaskoczony. I wierzę, że to nie jest prawda” – podkreślił prawnik.
Więcej na ten temat TUTAJ
Durczok spowodował kolizję
Do wypadku doszło 26 lipca na drodze krajowej nr 1 w okolicach Piotrkowa Trybunalskiego (woj. łódzkie). Samochód prowadzony przez popularnego dziennikarza najechał na pachołki na remontowanym odcinku trasy. W środku eksplodowały poduszki powietrzne, zaraz po tym auto zatrzymało się. Na miejsce przybyła policja, funkcjonariusze stwierdzili, że Durczok miał prawie 2,6 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu.
W związku ze zdarzeniem Durczok usłyszał od prokuratury dwa zarzuty: prowadzenia samochodu w stanie nietrzeźwości i spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. W ubiegłym tygodniu sąd nie przychylił się do wniosku o areszt.
„To są dla mnie bardzo, bardzo trudne dni. Mam pełną świadomość tego, że to, co się wydarzyło, jest karygodne absolutnie. Ani przez moment nie zaprzeczałem faktom, które zgromadziły w tej sprawie policja i prokuratura” – powiedział dziennikarz zaraz po wyjściu z sali sądowej.
Źródło: „Super Express” / se.pl