Grekom nie udało się wybrać prezydenta, co oznacza konieczność rozpisania przedterminowych wyborów. Na sytuację mocno zareagowała giełda – główny indeks tego kraju spadł o 10,3 procent.
Stawros Dimas, będący kandydatem rządu na prezydenta Grecji, nie zdołał uzyskać wymaganej większości głosów na trzecim, a zarazem ostatnim głosowaniu greckiego parlamentu. W takiej sytuacji konieczne będzie przeprowadzenie przedterminowych wyborów. W grę wchodzą dwa możliwe terminy wyborów – 25 stycznie lub 1 lutego.
Czytaj także: Od nowego roku mniej WIG-ów na warszawskiej giełdzie
Czytaj także: Włochy zamiast Grecji. Kolejny kryzys przybliża koniec euro
Poniedziałkowe głosowanie greckiego parlamentu było ostatnią szansę na wybranie prezydenta. Ostatecznie do wymaganej liczby 180 głosów, zabrakło dwunastu.
Od pewnego czasu coraz powszechniejsze stawały się obawy, że zwycięsko z wyborów parlamentarnych wyjdą ugrupowania antyeuropejskie, sprzeciwiające się polityce reform, mających uzdrowić grecką gospodarkę.
Ogłoszenie wyborów prezydenckich nastąpiło w pierwszym tygodniu grudnia. Od tego czasu giełda w Atenach zanotowała spadek aż o 24,5 procent. Nieudane wybory spowodowały także zmiany w oprocentowaniu europejskich obligacji. Rentowność trzyletnich obligacji greckich podskoczyła do 11,175 procent. Tak wysokiego oprocentowania nie było od lipca.
Źródło: Puls Biznesu
Fot: Commons Wikimedia