W sobotę podczas 10. kolejki Ekstraklasy najciekawiej zapowiadało się spotkanie w Poznaniu, gdzie tamtejszy Lech podejmował Górnik Zabrze. Swój debiut w barwach Podbeskidzia na ławce trenerskiej w Ekstraklasie zaliczył także Robert Podoliński. Ciekawie też zapowiadało się w Chorzowie, gdzie Cracovia grała z chorzowskim Ruchem.
Górnik Łęczna – Podbeskidzie Bielsko – Biała
Od samego początku przeważali gospodarze, w 11. minucie sędzia podyktował jedenastkę dla łęcznian. Do piłki podszedł Tomasz Nowak i pewnym strzałem pokonał Emilijusa Zubasa. Następnie do głosu doszli goście, co skutkowało….. kolejnym rzutem karnym. Na jedenastym metrze stanął Adam Mójta, który po chwili piekielnie mocnym strzałem w środek pokonał Silvio Rodicia. Następnie mogło być 2:1 dla Górnika, jednak kapitalnie strzał Grzegorza Piesio na rzut rożny sparował Emilijus Zubas. Do przerwy w Łęcznej mieliśmy remis po jeden. Od początku drugiej odsłony lepiej spisywała się drużyna z Bielska Białej, w 55. minucie pięknym strzałem głową chorwackiego bramkarza łęcznian pokonał Mateusz Szczepaniak. Następnie sporo akcji grano głównie w środku pola. W 73. minucie meczu z boiska wyleciał Bartosz Śpiączka, który został ukarany drugą żółtą kartką w tym spotkaniu. Dwie minuty potem gospodarze grali już w dziewiątkę, za to samo co Śpiączka z murawy wyrzucony został Łukasz Tymiński. Następnie podopieczni Roberta Podolińskiego próbowali jeszcze podwyższyć prowadzenie, jednak nic z tego nie wynikało. W Łęcznej padł wynik 1:2 dla bielszczan.
Czytaj także: Ekstraklasa: Piast zatrzymany w Łęcznej, wysokie zwycięstwa Lechii Gdańsk i Cracovii
Cracovia Kraków – Ruch Chorzów
W Krakowie zapowiadało się na prawdę bardzo ciekawe spotkanie. Jak się zapowiadało – tak było. Pierwsza bramka padła już w piątej minucie meczu, Matusa Putnocky’ego strzałem głową pokonał Deniss Rakels. W 27. minucie świetną paradą bramkarską po strzale głową Rafała Grodzickiego popisał się Grzegorz Sandomierski. W 45. minucie było już 2:0 dla Pasów! Prowadzenie podwyższył niezawodny w tym spotkaniu Łotysz Rakels. Po chwili sędzia zakończył pierwszą połowę. W 54. minucie groźny strzał oddał Kamil Mazek, jednak na posterunku był Sandomierski. W 60. minucie kontaktową bramkę zdobył Ruch, pięknym strzałem głową popisał się niedawno pozyskany Mariusz Stępiński! W 90. minucie drugą żółtą kartkę w tym spotkaniu obejrzał Patryk Lipski, co skutkowało czerwoną. Więcej w Krakowie już się nie działo. Gospodarze odnieśli pierwsze zwycięstwo w tym sezonie na własnym boisku, po bardzo dobrych zawodach.
Lech Poznań – Górnik Zabrze
Starcie dwóch najgorszych dotychczas drużyn Ekstraklasy stało pod wielkim znakiem zapytania: kto wygra? O pierwszej połowie lepiej nie pisać… nuda, nuda i jeszcze raz nuda! W drugiej połowie coś drgnęło, Lech zaczął kontrolować mecz, natomiast zabrzanie bronili wyniku, co pokazywała m.in zmiana w 60. minucie meczu, gdy za napastnika – Macieja Korzyma, na murawie pojawił się prawy obrońca – Mateusz Słodowy. W 66. minucie po bardzo ładnej akcji powracającego po kontuzji Darko Jevticia mistrzowie Polski wyszli na prowadzenie. Grzegorza Kasprzika strzałem po ziemi pokonał Dawid Kownacki. Górnicy od razu chcieli doprowadzić do wyrównania, szybko dwie ofensywne zmiany ofensywne przeprowadził Leszek Ojrzyński. Na murawie pojawili się Robert Jeż oraz Rafał Kurzawa, którzy nieco ożywili grę. Ten drugi w 75. minucie oddał strzał z dystansu – wyplutą piłkę przez Jasmina Buricia przejął Łukasz Madej, oddał strzał, piłka odbiła się od ręki Paulusa Arajuuriego i sędzia wskazał na wapno! Do piłki podszedł Roman Gergel, który po profesorsku pokonał bramkarza Kolejorza. Na boisku pojawił się Marcin Robak, po chwili 32-letni napastnik oddał piękny strzał, jednak Kasprzik po raz kolejny uratował dzisiaj gości. Następnie arbiter zakończył mecz, Lech po 10. meczach Ekstraklasy znajduje się na ostatniej pozycji w tabeli, zabrzanie natomiast są tylko jedno miejsce nad poznaniakami.
Źródło: własne
fot. Szymon Starnawski