Reprezentantki Polski wygrały z Angolą po rzutach karnych 34:33 i w poniedziałek zagrają o Puchar Prezydenta IHF. W regulaminowym czasie mecz zakończył się remisem 24:24.
Starcie z mistrzyniami Afryki było bardzo wyrównane, choć rywalki grały brutalnie. Już w pierwszej połowie kontuzji doznały obie polskie obrotowe – Joanna Drabik i Joanna Szarawaga musiały opuścić boisko po uderzeniach w twarz i zostały odwiezione do szpitala.
Polki mecz zaczęły gola Kingi Achruk z rzutu karnego. Naszej bramki broniła, obchodząca tego dnia urodziny, Adrianna Płaczek. Oba zespoły początkowo raziły nieskutecznością z bardzo dogodnych sytuacji.
Czytaj także: MŚ w Danii: Polki w półfinale Mistrzostw Świata. Rosjanki wyeliminowane po wielkim meczu Weroniki Gawlik!
Środkiem obrony Angolanek dyrygowała silna fizycznie Albertina Kassoma (190 cm/ 95 kg). Ostatnie trafienie pierwszego kwadransa zdobyła Joanna Szarawaga, której rodzicie oglądali mecz z trybun Arena Lipsk. Już pięć minut później nasza obrotowa musiała opuścić boisko z powodu brutalnego ciosu w twarz.
Już w 3. minucie parkiet opuściła inna z naszych obrotowych, Joanna Drabik, której rywalki złamały nos. Doniesienia z polskiego obozu nie były optymistyczne. Obie kontuzjowane zawodniczki zostały odwiezione do szpitala. W tej sytuacji na kole grała Romana Roszak, która na tej pozycji występowała jeszcze w czasach juniorskich.
Bezpośrednio po przerwie mistrzynie Afryki powiększyły przewagę do sześciu trafień. Trener Krowicki poprosił o przerwę na żądanie, próbując odmienić losy spotkania. Angolanki dalej grały brutalnie czego doświadczyła Monika Kobylińska.
Polki przez pierwsze 10 minut drugiej połowy zdobyły tylko dwie bramki po rzutach karnych Kingi Grzyb. Pod koniec trzeciego kwadransa tureccy sędziowie wreszcie prawidłowo ocenili grę mistrzyń Afryki i Juliana Machado, za niesportowy faul na Karolinie Kudłacz-Gloc, ukarana została czerwoną kartką.
Tymczasem po rzucie z biodra naszej kapitan prowadzenie rywalek zmalało do dwóch goli. Niestety tylko na chwilę, gdyż Angolanki zdobywały kolejne bramki. Pogoń Biało-czerwonych doprowadziła do stanu 23:24.
Swoje dziesiąte trafienie w meczu zaliczyła Grzyb, która chwilę później wkrętką ze skrzydła wyrównała stan rywalizacji. Ostatnią akcję regulaminowego czasy rozegrały rywalki, mając na to 22 sekundy. Na nasze szczęście nie przyniosło to żadnego efektu.
Zgodnie z regulaminem turnieju sędziowie zarządzili serię rzutów karnych. W tej oba zespoły wykorzystały wszystkie próby. Następnie każda pomyłka, przy skutecznym rzucie rywalek, skutkowała już rozstrzygnięciem meczu. W 11. kolejce Adrianna Płaczek obroniła nogą, a Karolina Kudłacz-Gloc zapewniła Biało-czerwonym wygraną!