Rosja nie przestaje przeprowadzać prowokacji, których celem stała się m.in. Estonia. Szef tamtejszego MSZ Margus Tsahkna w rozmowie z o2.pl zapewnił, że jego państwo nie obawia się się ataku. Zastrzegł jednak, że jeśli zielone ludziki przekroczą kiedyś granicę, spotka ich smutny koniec.
Szef estońskiej dyplomacji zgodził się z polskim odpowiednikiem Radosławem Sikorskim ws. rosyjskich samolotów. Przyznał, że jeśli myśliwce z Rosji zagrożą Estonii, to należy je zestrzelić. „To jest czerwona linia, Putin musi o tym pamiętać” – powiedział.
„Ludzie muszą zrozumieć, że Putin gra na naszym strachu. Ale my się nie boimy. Rosja nie jest w stanie dokonać żadnego przełomu w Ukrainie i nie ma w tym momencie możliwości zaatakowania NATO” – dodał Tsahkna.
Minister zapewnił jednocześnie, że nie obawia się, ze zestrzelenie rosyjskiego myśliwca wywoła wojnę, bo Rosja „nie jest w stanie prowadzić takiej wojny”. „Mają co prawda arsenał nuklearny, ale nie sądzę, aby z niego skorzystali. Myślę, że nie użyliby nawet mniejszych, taktycznych bomb atomowych. To byłoby polityczne samobójstwo Putina – Chiny, Indie i wiele innych krajów by się od niego odwróciło, gdyby coś takiego zrobił” – powiedział.
W rozmowie nawiązano też do sytuacji sprzed kilku tygodni, gdy po rosyjskiej stronie granicy pojawił się oddział zielonych ludzików. „Nie był to pierwszy raz, kiedy ich widzieliśmy. Obserwujemy ich cały czas, mamy np. dużo różnych doniesień z Narwy, która jest miastem przygranicznym” – mówił.
Minister zapewnił też, że Estonia nie zawaha się przed radykalnymi krokami. „Powiem wprost: jeśli kiedyś zielone ludziki przekroczą naszą granicę, zastrzelimy ich. Takie będą konsekwencje, nie ma tutaj żadnej dyskusji. Jeżeli Rosja nie jest pewna, czy rzeczywiście zareagujemy, to mogą nas przetestować” – ostrzegł.
Przeczytaj również:
- Obcokrajowcy wtargnęli na teren polskiej bazy wojskowej
- Szef NATO: „Młodzi ludzie będą gotowi chwycić za broń”
- Konflikt o nieruchomość. Rosja blokuje przejęcie, miasto planuje działania sądowe
Źr. o2.pl







