W rozegranych dzisiaj starciach grup A i B na Eurobaskecie nie zabrakło ciekawych rozstrzygnięć. Polegli między innymi Hiszpanie i Włosi, z kolei Francuzi dopiero po dogrywce okazali się lepsi od walecznych Finów.
Grupa A
Poza meczem reprezentacji Polski w naszej grupie rozegrano dwa inne spotkania. W pierwszym z nich doszło do małej niespodzianki. Co prawda, osłabieni brakiem Timofieja Mozgowa i Aleksieja Szweda Rosjanie nie są stawiani w gronie faworytów turnieju, to jednak ich notowania stały wyżej niż kadry Izraela. W ciągu pierwszych dwóch kwart, gracze trenera Jewgienija Paszutina prezentowali się bardzo dobrze, tak w ataku jak i w obronie. Katastrofalna dla nich okazała się jednak trzecia odsłona meczu. Izraelczycy, za sprawą świetnej gry swojego lidera Omri Casspiego, wygrali ją aż jedenastoma punktami i wyszli na prowadzenie w meczu. W ostatniej kwarcie, gracze Sbornej ambitnie próbowali gonić wynik, jednak ostatecznie okazali się minimalnie słabsi od mniej utytułowanych rywali.
Izrael – Rosja 76:73 (18:21, 11:18, 21:10, 26:24)
Izrael: Casspi 21, Eliyahu 16, Mekel 13, Limonad 12, Yivzori 4, Ohayon 2, Dawson 1, Green 0, Fischer 0.
Rosja: Chwostow 15, Woroncewicz 15, Zubkow 12, Fridzon 9, Monia 7, Antonow 6, Wialces 5, Kurbanow 2, Patiew 2, Ponkraszow 0.
Ostatnie spotkanie grupy A miało zakończyć się łatwą wygraną broniących tytułu Francuzów. Gospodarze grupy, mimo, iż od początku kontrolowali grę, to nie mieli bezpiecznej przewagi. Zemściło się to w ciągu ostatnich dziesięciu minut, kiedy to Finowie, których liderem był naturalizowany Jamar Wilson, doprowadzili do dogrywki! W niej jednak przewaga podopiecznych Vincenta Colleta nie podlegała dyskusji. Trójkolorowi wygrali dziesięcioma punktami, a ich najskuteczniejszym graczem był Tony Parker, zdobywca 23 punktów. Finowie pokazali jednak olbrzymią waleczność i spore umiejętności, co na pewno wpłynie na postrzeganie tego zespołu przez grupowych rywali.
Francja – Finlandia 97:87 (24:22, 21:15, 23:23, 13:21, d. 16:6)
Francja: Parker 23, De Colo 16, Batum 16, Lauvergne 13, Gobert 11, Diaw 8, Fournier 8, Kahudi 2, Westermann 0, Pietrus 0, Gelabale 0.
Finlandia: Wilson 21, Koponen 15, Salin 14, Lee 10, Huff 7, Murphy 7, Nuutinen 6, Caves 3, Kotti 2, Koivisto 2, Kaunisto 0, Ahonen 0.
Grupa B
Pierwszy pojedynek miał być bardzo jednostronnym. Niespodziewanie jednak Niemcy, mimo obecności Dirka Nowitzkiego mieli bardzo dużo problemów, aby przypieczętować swoją wygraną, mimo, że już od pierwszej kwarty byli na prowadzeniu. W ostatniej części gry, gracze z północy Europy niebezpiecznie zbliżyli się jednak do faworytów, odrabiając znaczną część z liczącej w pewnym momencie nawet piętnaście punktów straty. Ostatecznie jednak, Niemcy zdołali utrzymać przewagę i zakończyli pierwszy pojedynek w fazie grupowej sześciopunktowym zwycięstwem.
Niemcy – Islandia 71:65 (20:14, 21:12, 18:17, 12:22)
Niemcy: Schroder 15, Nowitzki 15, Gavel 7, Voigtmann 6, Giffey 6, King 6, Benzig 6, Zipser 6, Pleiss 4, Lo, Schaffartzik, Tadda
Islandia: Stefansson 23, Palsson 12, Baeringsson 12, Viihalmsson 11, Hermansson 3, Sigurdarson 2, Gunnarsson 2, Magnusson, Ermolinskij.
Czytaj także: Eurobasket: znamy komplet ćwierćfinalistów!
Drugi z meczów zapowiadał się hitowo. Naprzeciwko siebie brązowi medaliści sprzed dwóch lat, a także mistrzowie Europy 2009 i 2011 oraz wicemistrzowie olimpijscy – Hiszpanie, oraz wicemistrzowie świata sprzed roku – Serbowie. Mimo kilku absencji (m.in. Juan Carlos Navarro czy Marc Gasol) faworytami wydawali się być podopieczni Sergio Scariolo. Pierwsza kwarta była ich popisem w każdym elemencie gry, jednak z czasem do głosu doszli Serbowie, poprawiając skuteczność i grę w obronie. Fenomenalnie grał Nemanja Bjelica i ostatecznie to gracze z Bałkanów, nieco niespodziewanie, zwyciężyli różnicą aż dziesięciu punktów, stawiając siebie w roli faworytów do zwycięstwa w „grupie śmierci”.
Hiszpania – Serbia 70:80 (21:11, 15:23, 16:28, 18:18)
Hiszpania: Gasol 16, Reyes 13, Ribas 11, Mirotić 10, Fernandez 10, Llull 6, Rodriguez 2, Hernangomez 2, Claver, San Emeterio
Serbia: Bjelica 24, Nedović 14, Teodosić 12, Bogdanović 8, Erceg 7, Marković 5, Kalinić 4, Raduljica 4, Milosavljević 2, Kuzmić.
Wielkich emocji dostarczył też pojedynek między Włochami, a Turkami. Obie ekipy typowane są na czarnego konia turnieju, lecz fakt, że znalazły się w tak silnej grupie każe im walczyć od początku o każde pojedyncze zwycięstwo. Wicemistrzowie świata sprzed pięciu lat dominowali w pierwszej kwarcie, wygrywając ją różnicą aż trzynastu punktów. Dalsza część meczu wyglądała podobnie: Włosi, mający w swoich szeregach rozgrywającego kapitalne zawody Danilo Gallinariego, gonili rywali, jednak ci zdołali utrzymać w zapasie kilka punktów i po emocjonującej końcówce, wygrali dwoma oczkami.
Włochy – Turcja 87:89 (13:26, 29:25, 19:15, 26:23)
Włochy: Gallinari 33, Belinelli 14, Gentile 12, Bargnani 12, Datome 7, Hackett 5, Cusin 2, Melli 2, Aradori, Cinciarini
Turcja: Erden 22, Ilyasova 17, Mahmutoglu 8, Osman 12, Guler 9, Aldemir 4, Koksal
Źródło:SportoweFakty.pl
Foto:wikimedia