Ewa Krawczyk ciągle odczuwa ogromny ból po śmierci męża. W rozmowie z Wirtualną Polską wyznała, że wciąż wydaje jej się, iż za on za chwilę wróci. Nie ukrywa też, że nie jest ciągle gotowa na spotkania z ludźmi.
Krzysztof Krawczyk zmarł w Poniedziałek Wielkanocny. Kilka dni wcześniej wyszedł ze szpitala, gdzie trafił po zakażeniu COVID-19. Święta Wielkanocne spędził w domu z najbliższą rodziną, ale w poniedziałek poczuł się gorzej. Karetka zabrała go do szpitala, ale jego życia nie udało się uratować. Zmarł w wieku 74 lat.
10 kwietnia odbył się pogrzeb wokalisty. W uroczystości pogrzebowej wzięła udział między innymi Ewa Krawczyk, żona artysty, która nie mogła powstrzymać łez. Na cmentarzu w Grotnikach przytuliła trumnę z ciałem zmarłego męża i ją pocałowała.
W rozmowie z Wirtualną Polską Ewa Krawczyk wyznała, że wciąż nie jest w stanie sobie poradzić. Docenia jednak, że tyle osób przyjeżdża na grób artysty. „Nie radzę sobie. Jest mi bardzo ciężko. Jeszcze jakoś to do mnie nie dociera. Ja tu jestem kilka razy dziennie. Chodzę do kościoła, modlę się za Krzysia. Jest mi strasznie miło, że tyle ludzi tu przyjeżdża, zapala znicze” – powiedziała.
Ewa Krawczyk: „Nie jestem gotowa na spotkania z ludźmi”
Ewa Krawczyk wyznała, że nic nie zmieniła w domu, wciąż mając nadzieję, że Krzysztof wróci. „Ja bym chciała, żeby Krzysiu był. Rozmawiam z Krzysztofem, proszę go o pomoc, o spokój. Proszę go, żebym mogła spać, bo się boję. Śpię na jego połowie łóżka. W domu wszystko jest, nic nie ruszyłam. Mam wrażenie, że on za chwilę wróci” – mówiła.
Żona wokalisty wciąż nie ma ochoty na spotkania. „Nie jestem gotowa na spotkania z ludźmi. Staram się nikogo do domu nie zapraszać. Ja nie mówię, że on był, ale że on jest. Na każdej ścianie są nasze zdjęcia, jestem otoczona Krzysiem” – powiedziała.
Czytaj także: Nie żyje prof. Mirosław Handke. Był rektorem AGH
Źr.: WP