Naukowiec Zbigniew D. zajmował się podrabianiem dyplomów. Onet informuje, że przyznał się do winy. W tle pojawiają się fałszywe dyplomy czołowych polskich piłkarzy. W tekście portalu pada nawet nazwisko Roberta Lewandowskiego.
Portal onet informuje, że „prokuratura w Gdańsku prowadzi śledztwo ws. handlu podrabianymi dyplomami studiów, a główny podejrzany, naukowiec Zbigniew D. przyznał się do winy. W jego telefonie odnaleziono zdjęcia dyplomów, wystawionych na nazwiska czołowych polskich piłkarzy”.
Cała sprawa wyszła na jaw przez przypadek. Pewna absolwentka studiów wyższych poszukiwała uczelni, aby dokończyć studia podyplomowe. Przypadkiem polecono jej Zbigniewa D., ówczesnego kanclerza prywatnej Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi. Onet informuje, że od naukowca otrzymała ofertę, że za 2,5 tys. zł otrzyma dyplom bez uczęszczania na zajęcia i bez zdawania egzaminów.
Czytaj także: Mamed Ch. oskarżony! Słynny zawodnik MMA odpowie za przestępstwa?
Kobieta poczuła się oburzona, bo zależało jej na prawdziwej nauce, a nie na oszustwie. Sprawę zgłosiła policji, a ci postanowili wykorzystać okazję i zastawili zasadzkę na skorumpowanego naukowca. Gdy dr D. wręczył kobiecie fałszywe dyplomy i odebrał pieniądze, interweniowali policjanci, którzy zatrzymali go na gorącym uczynku. Mężczyzna przyznał się do winy i czeka na wyrok sądu.
Fałszywe dyplomy czołowych piłkarzy?
Tymczasem okazało się, że w jego telefonie śledczy odkryli mnóstwo ciekawych informacji. Pojawiło się nawet nazwisko Roberta Lewandowskiego. „Z zapisów komunikatora w telefonie Zbigniewa D. wynika, że rozmawiał z żoną piłkarza Anną Lewandowską oraz innymi osobami z jego otoczenia o magisterce dla kapitana polskiej kadry narodowej. D. miał także proponować kolejne tytuły naukowe dla obojga małżonków” – czytamy.
Sprawa jest jednak dość zagadkowa, bo Lewandowski chwalił się publicznie, że skończył studia, ale… na innej uczelni i w innym okresie. Żona dra D. będąca jednocześnie rektorem w rozmowie z onetem przekonuje, że. „wszystko odbyło się uczciwie, Robert normalnie studiował”. Wykształcenie z pedagogiki mogłoby być dla niego przydatne, gdyby w przyszłości chciał pracować jako trener.
Czytaj także: Lewandowski pływa za tanim jachtem? Stanowski: „Głupio parkować koło Ronaldo”
W telefonie naukowca śledczy mieli znaleźć także zdjęcie dyplomu Jacka Góralskiego. „U naukowca z Łodzi policja znalazła zdjęcia dyplomów maturalnych wystawionych na Łukasza Damiana Milika oraz Arkadiusza Krystiana Milika” – czytamy dalej. W sprawie przewijają się także nazwiska Piotra Świerczewskiego i Mateusza Borka, ale obaj zapewniają, że skończyli studia w pełni legalnie.
Źr. onet