Przedstawicielki środowisk feministycznych zorganizowały wczoraj pikietę na Rondzie Dmowskiego. Ich demonstracja sprawiła, iż w centrum stolicy zablokowany został ruch. Krzysztof Stanowski, dziennikarz Weszło, nie wytrzymał i zamieścił na Twitterze mocny wpis.
„Warszawski Strajk Kobiet na dwie godziny wstrzymuje ruch w centrum miasta i robi dyskotekę. To protest przeciwko mowie nienawiści i przemocy wobec kobiet. Dojazd do ronda Dmowskiego jest zamknięty z każdej możliwej strony, centrum zakorkowane” – pisała wczoraj „Gazeta Wyborcza”.
Organizatorką dyskoteki była Elżbieta Korolczuk z „Krytyki Politycznej”. Podkreśliła ona, że uczestnicy demonstracji domagają się zmiany nazwy ronda. „Chcemy ronda Praw Kobiet, nie Dmowskiego. Niektórzy twierdzą, że nie ma o co się bić, ale symbole są ważne. Niewiele kobiet jest w Warszawie uhonorowanych. A przecież wywalczyłyśmy sobie prawa i dalej walczymy. Chcemy uhonorować tę walkę” – powiedziała i dodała, że w czasie imprezy zbierane były podpisy pod petycją w tej sprawie.
Czytaj także: Zaskakujące słowa młodego mężczyzny nt. niepodległości Polski [WIDEO]
„Mam marzenie, że kiedyś w Warszawie będzie też rondo Legalnej Aborcji. Legalnej i dostępnej” – dodała Kamila Ferenc, prawniczka z federacji praw kobiet i planowania rodziny.
Więcej TUTAJ.
Feministki zablokowały ruch. Krzysztof Stanowski oburzony
Wydarzenie, które zorganizowały feministki nie wszystkim przypadło do gustu. Krzysztof Stanowski, dziennikarz Weszło, był zniesmaczony demonstracją, która doprowadziła do paraliżu miasta.
„Jeśli chodzi o prawa kobiet, które blokują centrum miasta w godzinach szczytu to moim zdaniem powinny mieć prawo do widzeń, do adwokata oraz do odmowy zeznań” – napisał dziennikarz.
„W ogóle obok jest Plac Defilad. Nie można tam sobie stanąć? Trzeba się wpier****ć na jezdnię? Nie można przejść się z tymi literkami po Polu Mokotowskim albo po Starówce? Dlaczego każdy uważa, że w pakiecie ze swobodą wyrażania poglądów jest od razu swoboda blokowania ruchu?” – dodał.