Podczas drugiego dnia zmagań w turnieju finałowym Ligi Światowej Brazylia pokonała USA 3:1. Tym samym gospodarze wciąż pozostają w walce o półfinał imprezy.
Zrobili, co do nich należało
Na samym początku spotkania wydawało się, że gospodarzom uda narzucić się ich styl gry, a dzięki dobrej zagrywce Lucasa Saatkampa Brazylijczycy wyszli na dwupunktowe prowadzenie (6:4). Amerykanie wciąż jednak spokojnie utrzymywali kontakt, nie pozwalając rywalom oddalić się za daleko (10:8). Obraz gry zmienił się od drugiej przerwy technicznej, gdyż wtedy to goście wyszli na prowadzenie, starając się odskoczyć oponentom (17:19). „Canarinhos” także jednak nie pozostali dłużni, niwelując stratę i doprowadzając do emocjonującej końcówki, którą przechylili na swoją korzyść (28:26).
Czytaj także: Final Six LŚ: Amerykanie wygrywają z Francją! Brazylia żegna się z turniejem!
Zmiana stron absolutnie nie wpłynęła na tempo i zaciętość rozgrywki. Obie reprezentacje raz po raz wymieniały się na prowadzeniu, co mogło się podobać kibicom zgromadzonym w hali (5:5). Zarówno jedni, jak i drudzy popisywali się kilkoma bardzo dobrymi akcjami, więc nikogo nie mogło dziwić, że wynik cały czas oscylował w okół remisu (12:12). Ponownie po drugim time-oucie to „Jankesi” zaczęli zdobywać przewagę, a konkretnie wyszli na prowadzenie po asie serwisowym Aarona Russela (17:18). Szybko na to zareagował Bernardo Rezende, prosząc o czas. Nic to jednak nie dało, gdyż jego siatkarze popełnili kilka prostych błędów, które kosztowały ich utratę partii (22:25).
Po 10-minutowej przerwie Brazylijczycy wyszli na parkiet jakby bardziej zmotywowani do dalszej rywalizacji. Po dobrym początku, rywale przypomnieli gospodarzom, że ci nawet na chwile nie mogą tracić koncentracji, jeśli chcą wygrać to spotkanie (4:4). Podopieczni Johna Sperawa z każdą kolejną piłką nabierali wigoru, a raz po raz o sobie znać dawał Matthew Anderson (12:12). Nagle gra Brazylii stanęła w miejscu, a po świetnym bloku w wykonaniu Maxwella Holta przewaga gości wynosiła trzy punkty (13:16). „Canarinhos” pozbierali się jednak, szybko łapiąc kontakt z przeciwnikiem, by w końcu doprowadzić do wyrównania (19:19). Taki rozwój sytuacji podciął skrzydła broniącym tytułu, przez co nie byli oni w stanie zatrzymać przeciwników (25:22).
Podbudowani Brazylijczycy w czwartej odsłonie zaczęli w pełni kontrolować przebieg wydarzeń, dominując nad Amerykanami nie tylko fizycznie, ale i psychicznie (4:1). W wypełnionej niemal po brzegi hali dochodziło do prawdziwej euforii, gdy gospodarze zdobywali kolejne punkty przybliżające ich do wygranej. Siatkarze z USA jeszcze starali się walczyć, lecz popełniali oni zbyt dużo błędów w polu serwisowym (12:8). Gdy wydawało się, że wszystko jest już jasne (15:9), „Jankesi” zebrali się w sobie i ponownie zaczęli grać na wysokim poziomie, całkowicie niwelując swoją stratę (19:19). Od tego momentu obie drużyny rywalizowały punkt za punkt, dzięki czemu znów doszło do końcówki, która padła łupem Brazylii (26:24).
Brazylia – USA 3:1 (28:26, 22:25, 25:22, 26:24)
Brazylia: Evandro, Bruno, Isac, Lucas Saatkamp, Murilo, Lucarelli, Sergio (libero) oraz Vissotto, William, Fonteles
USA: Anderson, Christenson, Lee, Holt, Russel, Sander, E. Shoji (libero) oraz Jaeschke, Holmes, Lotman, Smith