Reprezentacja Polski bardzo źle zakończyła turniej finałowy Ligi Światowej. Polacy w meczu o trzecie miejsce nie zdołali ugrać choćby seta przeciwko Amerykanom.
O klasę gorsi
Obie drużyny, które były stawiane w roli faworytów w półfinałach wiedziały, że jedynie brązowy medal będzie w stanie ich pocieszyć. Na Polaków taka myśl zadziałała jednak bardzo deprymująco, gdyż wyszli oni na parkiet całkowicie spięci (2:5). Było to wodą na młyn dla Amerykanów, którzy bardzo szybko złapali odpowiedni rytm gry. Przy biernej postawie zawodnicy w czarnych strojach mogli spokojnie kontrolować wynik seta (8:13). „Biało-czerwoni” nie potrafili w żaden sposób rozpocząć odrabiania, tym bardziej, że znów szwankowała skuteczność w ataku. „Jankesi” prezentowali się niemalże perfekcyjnie, dlatego nie było zaskoczeniem, gdy ich przewaga stale rosła (13:19). Stephane Antiga postanowił jeszcze dokonać kilka roszad w składzie. Okazały się one dobrą decyzją, gdyż przy zagrywce Dawida Konarskiego nasza kadra zdobyła 5 punktów z rzędu, błyskawicznie zbliżając się do rywali (20:22). John Speraw w tym czasie wykorzystał dwie przerwy i to ta druga okazała się zbawienną w skutkach, gdyż jego podopieczni w końcu zrobili przejście i po chwili doprowadzili do końca partii (22:25).
Czytaj także: LŚ: Horror dla Polski!
Zmiana stron spowodowała, że mecz nieco się wyrównał, lecz wciąż to nasi rywali byli stroną dominującą. Niepewne przyjęcie i problemy z wbiciem się w pomarańczowe pole powoli dawały o sobie znak. O ile do pierwszej przerwy technicznej wynik nie wyglądał tak źle, o tyle po powrocie na parkiet ponownie zastygliśmy w jednym ustawieniu (10:14). Za bardzo słabo spisującego się Bartosza Kurka po raz kolejny desygnowany do gry został Konarski, który dał sygnał do odrabiania strat (16:17). Akt walki był jednak bardzo krótki, a siatkarze z Ameryki Północnej jeszcze raz wypracowali zaliczkę. Od stanu 19:24 „Orły” zaczęły robić comeback przy zagrywce Mateusza Miki, lecz w decydującym momencie przyjmujący oddał punkt, serwując w taśmę (23:25).
10-minutowa przerwa bardzo dobrze wpłynęła na naszych siatkarzy, gdyż ich gra w końcu zaczęła się układać. Co prawda wciąż trzeba było poprawiać kilka elementów, lecz przede wszystkim zaczęła funkcjonować zagrywka, którą kilkukrotnie poruszyliśmy rywali. Na dodatek kapitalnie zaczął pokazywać się Konarski, kończąc praktycznie wszystkie swoje piłki. Z tego powodu mogliśmy w końcu osiągnąć minimalną przewagę, dającą nadzieję na dalszą część spotkania (12:10). Choć zdobywanie punktów przychodziło niezwykle trudno, to gracze prowadzeni przez Antigę konsekwentnie trzymali się swojego prowadzenia, które musieli trzykrotnie zdobywać (20:17). Wydawało się, ze nic nie jest już w stanie odebrać zwycięstwa w secie, lecz od stanu 23:19 Amerykanie zrobili kapitalny comeback, zdobywając 6 punktów z rzędu, tym samym zapewniając sobie brązowy medal Ligi Światowej.
Polska – USA 0:3 (22:25, 23:25, 23:25)
Polska: Kurek, Drzyzga, Bieniek, Nowakowski, Kubiak, Mika, Zatorski (libero) oraz Buszek, Konarski, Łomacz, Możdżonek
USA: Christenson, Anderson, Sander, Russell, Lee, Holt, Watten (libero)