W nocy z soboty na niedzielę odbyła się walka, która elektryzowała całą Wielką Brytanię, jak i wiele miejsc na świecie. Na przeciwko siebie stanęli Tyson Fury oraz Dereck Chisora. Pojedynek dwóch Brytyjczyków zakończył się zwycięstwem Fury’ego, który dzięki temu został pretendentem o pas federacji WBO w wadze ciężkiej.
Każdy fan boksu zacierał ręce na samą myśl o tym pojedynku. Obaj pięściarze również zapowiadali wielkie show. Jednak od samego początku kibice oglądali bokserskie szachy, aniżeli wspaniałą ringowa wojnę. Z każdą kolejną batalia gwizdy i buczenia wzrastały, lecz reakcja ludzi kompletnie nie ruszała dwóch głównych „aktorów” wieczoru. Całą sprawę można skwitować znanym powiedzeniem: „Krowa, która dużo ryczy, mało mleka daje”.
Fury od startu spokojnie wykonywał założoną taktykę utrzymywania walki na dystans, w czym pomagał mu jego wzrost (206 cm.). „Del Boy” chciał doskoczyć do rywala, ale robił to nieskutecznie. Minuty mijały, a przewaga zawodnika z Manchesteru rosła, choć wybrał on na to najmniej wyszukany sposób. 30-latek pochodzący z Zimbabwe był coraz mniej agresywny, przez co batalia robiła się jeszcze mniej ciekawa. Od 7. rundy w narożniku Chisory wdarło się coś niepokojącego, a większość uwag było przekazywane na ucho. Ostatecznie po 10. rundzie starszy z bokserów postanowił poddać pojedynek. Dzięki tej wygranej 26-latek został oficjalnym pretendentem do tytułu WBO, a tym samym coraz bliżej do jego pojedynku z Władimirem Kliczko.
Czytaj także: Pełny wymiar Mameda! - relacja z KSW 29 \"Reload\
Chisora po raz drugi przegrał z Fury’m, więc chyba nie ma już czego szukać z nim w ringu. Kolejna porażka na jego koncie powoduje, że bardzo oddala się on od kolejnej walki o pas w królewskiej kategorii.
Tyson Fury (Wielka Brytania 23-0 17 KO) pokonał Derecka Chisorę (Wielka Brytania 20-5 13 KO) przez nokaut w 10. rundzie.
Źródło: polsatsport.pl/sportowefakty.pl/inf. własna
Fot.: wikimedia