Federacja Konfrontacji Sztuk Walki doszła do porozumienia z operatorem PGE Stadionu Narodowego w Warszawie. Gala KSW odbędzie się w stolicy 27 maja 2017 roku.
MMA zawita na Narodowy. Gala KSW odbędzie się tam w maju przyszłego roku. – Wyraziliśmy chęć współpracy i zabieramy się do działania. Chcemy, aby wydarzenie odbyło się latem 2017 roku. Przez ponad 2 lata nie udało nam się zrobić jednego kroku do przodu, a teraz, dzięki nowym władzom zarządzającym stadionem zrobiliśmy ich kilkanaście. Tak blisko realizacji celu jeszcze nie byliśmy – powiedział dla Sportowefakty WP współwłaściciel KSW – Maciej Kawulski, który odbył rozmowy z Jakubem Oparą z PL.2012.
Rozmowy dotyczące tak wielkich wydarzeń nie należą do najprostszych i najszybszych. Tak też było w przypadku negocjowania gali. – Stadion to wymagający obiekt, a firma zarządzająca kieruje się prozachodnim podejściem do produkcji wydarzenia sportowego, opiera się na współpracy na wielu polach. Jest zaangażowana w produkcję całego wydarzenia, a wiadomo, że my również mamy ogromne zaplecze – powiedział Kawulski. – W toku negocjacji pojawiło się wiele różnych modeli i dlatego musieliśmy znaleźć kompromis. To się udało i już teraz mogę powiedzieć, że 27 maja 2017 roku na Stadionie Narodowym będzie miała miejsce największa produkcja widowiska sportowego w tej części świata – zapowiedział przedstawiciel KSW.
Czytaj także: Stan współczesnej oświaty. Czy czas na radykalne zmiany?
Z racji prestiżowego miejsca i dużej ilości osób, które będą mogły zobaczyć walki na żywo, federacja ma zaprosić do wzięcia udziału najlepsze nazwiska. – Liczymy się z ogromną pojemnością obiektu i dlatego sięgniemy po największe działa, jakie mamy w swoim arsenale. Po raz pierwszy w historii KSW, na jednej gali pojawią się wszystkie nasze największe gwiazdy. Zadbamy również o to, żeby i zestawienia brzmiały hitowo – tłumaczy współwłaściciel federacji – zdradził Kawulski.
Pula biletów, jakie przypadną kibicom, nie jest jeszcze znana. Mów się, że fani będą mogli zapełnić obiekt w całości, a nie – jak sugerowano jeszcze nie tak dawno – tylko w połowie.
Źródło: sportowefakty.wp.pl
Fot.: Wikimedia/Mateusz Włodarczyk