W październiku ubiegłego roku Roman Giertych został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne. W jego domu agenci przeprowadzili przeszukanie. Tymczasem portal tvp.info donosi, że podczas tamtych wydarzeń, znany adwokat nie wpuścił funkcjonariuszy do jednego z pokoi. Mecenas miał rzekomo twierdzić, że wewnątrz znajduje się prywatna „kaplica”. Powołał się przy tym na „dekret z Watykanu”.
Portal tvp.info powrócił do wydarzeń z października ubiegłego roku. Informator portalu twierdzi, że podczas przeszukania domu, Giertych nie wpuścił agentów CBA do pewnego pomieszczenia w swojej posiadłości. Twierdził, że znajduje się tam… prywatna kaplica. Przy okazji powołał się na „dekret z Watykanu”, który rzekomo miał skutecznie uniemożliwić przeszukanie tego miejsca przez służby.
Sprawę opisał informator cytowany przez portal tvp.info. „Giertych zaczął krzyczeć, że ma specjalny „dekret z Watykanu” i do tej „kaplicy” funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego absolutnie wchodzić nie mogą” – czytamy na stronie portalu.
Co ciekawe, jak relacjonuje informator portalu tvp.info, prokurator prowadzący sprawę przychylił się do stanowiska mecenasa i śledczy odstąpili od prowadzonych czynności .
Giertych wśród podejrzanych
Prokuratura Regionalna w Poznaniu zatrzymała w październiku Romana Giertycha i Ryszarda K. Oprócz nich, doszło do zatrzymania założycieli spółek fasadowych, dwóch członków ówczesnego zarządu Prokom Investments S.A., a także ówczesnych członków władz Polnordu – Bartosza P., Andrzeja P., Michała Ś., Piotra W., Wojciecha C. oraz Tomasza Sz.
Sprawa ma związek z podejrzeniem o przywłaszczenie i wyprowadzenie w latach 2010-2014 ze spółki deweloperskiej kwoty około 92 milionów złotych.
Czytaj także: Ida Nowakowska wyznała, co sądzi o wyroku TK ws. aborcji. Zaskakujące słowa
Prokuratura Regionalna w Poznaniu poinformowała, że podejrzani usłyszeli zarzuty. „Podejrzani usłyszeli zarzuty przywłaszczenia środków spółki Polnord oraz wyrządzenia spółce szkody majątkowej w wielkich rozmiarach, a także prania brudnych pieniędzy. Czyny takie zagrożone są karą do 10 lat pozbawienia wolności” – informowali wówczas śledczy.
Źr. tvp.info