Wczoraj polskich kibiców obiegła wieść, że skrzydłowy naszej reprezentacji Kamil Grosicki opuścił zgrupowanie kadry przygotowującej się do meczu z Kazachstanem i wyleciał prywatnym samolotem do Anglii, aby podpisać kontrakt z beniaminkiem tamtejszej Premier League – Burnley FC. Okazuje się jednak, że… transfer nie doszedł do skutku, a Polak pozostanie piłkarzem francuskiego Rennes.
Grosicki, który podczas francuskiego Euro, był podstawowym graczem kadry Adama Nawałki, ma za sobą również udany sezon w Ligue 1. Polak w 33 meczach zdobył aż 9 goli i zaliczył 4 asysty. Nie był jednak zadowolony ze swojej pozycji w drużynie, gdyż większość meczów rozpoczynał z ławki rezerwowych. Sprawiło to, że wychowanek Pogoni Szczecin był zdecydowany na zmianę klubu – w wywiadach sam przyznawał, że chce opuścić Francję, również ze względu na zagrożenie terrorystyczne nad Sekwaną. Początkowo mówiło się o transferach do takich drużyn jak Bayer Leverkusen, Everton, a ostatnio Sevilla – za każdym razem kończyło się jednak na spekulacjach prasowych i do konkretów nie dochodziło.
Wydawało się, że francuski klub rozumie stanowisko „Grosika”. Trener Christian Gourcouff nie powołał go na ostatni mecz ligowy, dając mu czas na przygotowanie transferu. Ostatecznie skrzydłowy stawił się w Warszawie na zgrupowanie kadry, która już w niedzielę zainauguruje meczem w Kazachstanie eliminacje do Mistrzostw Świata 2018. Do bretońskiego klubu wpływały jednak kolejne oferty za Grosickiego. Ich nadawcą był klub z Burnley, szukający wzmocnień w kontekście walki o utrzymanie w Premier League. Francuzi odrzucili ofertę opiewającą na sześć milionów euro, jednak kolejną, w wysokości ośmiu milionów, mieli już zaakceptować.
Czytaj także: Wpadka \"Przeglądu Sportowego\". Pierwsza strona poświęcona transferowi, który... nie doszedł do skutku
Grosicki błyskawicznie opuścił prywatnym samolotem przysłanym z Anglii zgrupowanie, udając się na testy medyczne i podpisanie umowy. O ile testy poszły gładko, o tyle do złożenia podpisu pod kontraktem nie doszło. Dlaczego? W związku z końcem okienka transferowego w Europie (31 sierpnia, 23:59), transakcja nie została zawarta na czas. Nieoficjalnie mówi się o tym, że klub z Francji w ostatniej chwili zażądał dodatkowych bonusów w umowie, zobowiązujących Anglików do dodatkowych opłat w wypadku rozegrania przez Polaka odpowiedniej liczby meczów w ich barwach. Burnley, będące najbiedniejszym klubem angielskiej ekstraklasy, nie zdecydowało się więc na transfer, a Grosicki musiał wrócić na zgrupowanie jako zawodnik Rennes…
Źródło: Weszlo.com, Przegląd Sportowy
Foto: flickr.com/Maciej Baranowski