„Myślę, że te standardy WHO – ja sobie przeczytałam – one są takie, powiedziałabym, że nie wszyscy ludzie się na to zgodzą” – powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz w rozmowie z Piotrem Marciniakiem w „Faktach po faktach” TVN24.
Mimo, że Rafał Trzaskowski podpisał Warszawską Deklarację LGBT+ w połowie lutego, temat ten jest nadal przedmiotem szerokiej dyskusji. Dokument od początku był krytykowany zwłaszcza w środowisku prawicy. Największe wątpliwości wzbudzał postulat edukacji antydyskryminacyjnej w szkołach. Krytycy zarzucali prezydentowi Warszawy, że zamierza wprowadzić edukację seksualną dla najmłodszych.
Trzaskowski odpierał zarzuty. Prezydent Warszawy wydał nawet oświadczenie, w którym zarzuca swoim oponentom manipulację i zapewnia, że nie zamierza indoktrynować dzieci. „Nie ma kraju na świecie, w którym na etapie żłobków i przedszkoli do zajęć byłaby wprowadzana edukacja seksualna w jakiejkolwiek formie i nie jest to planowane w Warszawie” – podkreślił. Czas pokazał, że nie uspokoiło to przeciwników deklaracji…
Czytaj także: Polska windsurferka skrytykowała program LGBT. Przeciwnicy chcą odebrać jej medale
Hanna Gronkiewicz-Waltz: Nie wszyscy ludzie się na to zgodzą
W piątek w „Faktach po faktach” TVN24 na temat dokumentu wypowiedziała się była prezydent stolicy Hanna Gronkiewicz-Waltz. Przyznała, że co prawda dostrzega potrzebę walki z dyskryminacją, jednak byłaby ostrożna, jeśli chodzi o podpisywanie takich deklaracji z konkretnymi grupami.
„Oczywiście nie można dopuszczać do jakiejkolwiek dyskryminacji nie tylko ze względu na rasę i wyzwanie, ale również orientację seksualną, co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości” – powiedziała. „Natomiast ja uważałam, że nie należy niczego podpisywać z konkretnymi grupami, bo tak samo pewną troską trzeba objąć seniorów, środowiska LGBT czy uchodźców” – dodała.
Dopytywana, czy warto uczyć w szkole tolerancji, Hanna Gronkiewicz-Waltz przyznała, że ma pewne zastrzeżenia. „Myślę, że te standardy WHO – ja sobie przeczytałam – one są takie, powiedziałabym, że nie wszyscy ludzie się na to zgodzą. Co do reszty nie było tam jakichś zastrzeżeń. Głównie te standardy wychowania – podkreśliła.
Była prezydent stolicy stwierdziła, że wbrew opinii niektórych, dokument ten nie promuje pedofilii. Nie oznacza to jednak, że jest bez wad. „Jest kwestia, że decyduje się za rodziców te przedziały wiekowe. 0-4 lata to już trzeba tam, powiedziałabym określone działania wychowawcze podejmować. Potem 6 lat, tam 12. Ja bym poprzesuwała ten wiem jako matka i jako babcia – dodała była prezydent Warszawy.
Źródło: TVN24, Twitter